Siedemsetter
Źle mnie zrozumiałeś, lub ja źle się wyraziłem. Chodziło mi o to, że ZUS zabrał się za symulantów, ale jak to bywa w naszym chorym państwie, jest to przysłowiowe "polowanie na czarownice", czyli obrywają wszyscy, nawet Ci, którzy nie łamią prawa, nie celowo chorują, nie celowo ruszają się z domu. Miałem przypadek, że Urzędnicy ZUS'u przyjechali do gościa na kontrole.....gość pojechał do doktora w tym czasie.....ile było tłumaczenia....bo jak chory to samochodem jeździć nie powinien, ale na pytanie "to jak miał do doktora jechać? Zadzwonić do ZUS'u, aby za niego pojechali??" Kontroler się zaczerwienił i sprawę zamknięto.
Tak jak przytoczono już kilka liniek wyżej, Urzędnicy często nadinterpretują przepisy. (Sam pracuje w Urzędzie i wiem to, bo to widzę). Brakuje dobrej woli, ale woli z obu stron. Bo jak przychodzi Ci ktoś i Ci mówi, że "nic nie robisz, tylko kawę pijesz" to Ci ten Urzędnik potem odpłaca nadinterpretacją - czego nie popieram i potępiam takie zachowanie.
W tej sytuacji kontroler/urzędnik ZUS'u powinien sprawę zamknąć w chwili, kiedy się okazało, że Pan Xxxx pojechał ratować ludzkie życie jako strażak.
PS: A czy sprawa nie ma drugiego dna?? Skąd ZUS wiedział, że Pan xxxx pojechał gasić?? Czy ktoś go zwyczajnie nie podpier..... do Zakładu??