Nie za bardzo rozumiem dlaczego akurat poruszany jest temat ratowników, czyli wszyscy inni po służbie biegną do domu zamykają się z całą rodziną w piwnicy i dopiero wychodzą na kolejną służbę? Żadnych zakupów, wizyt u lekarzy z dziećmi, spotkań z rodziną, nie wspomnę już o taksówkarzach, tirowcach, robiących fuchy budowlane po domach czy innych dorabiających tylko ratownicy be i przyniosą tyfusa do komendy, spójrzcie trochę obiektywniej bo póki co w swojej okolicy nie słyszałem o pielęgniarce lekarzu czy ratowniku na kwarantannie.