Generalnie można przyjąć, że d-ca, lub d-ca z przodownikiem roty I przeprowadza rozpoznanie. I rota podejmuje działania konieczne w pierwszej fazie darzenia, a rota II wspomaga te działania, a następnie przygotowuje się do uzupełnienia, lub rozwinięcia zamiaru d-cy, który został określony w pierwszej fazie rozpoznania.
To naprawdę ogólny schemat, więc może lepiej napisz o jakie zdarzenia Ci chodzi.
Napisałem Ci ogólnie, bo na miejscu akcji to d-ca tego zastępu określa zadania dla poszczególnych osób. To podstawa do taktyki działań zastępu. Na miejscu to właśnie wiedza. doświadczenie i kreatywność tego d-cy jest ważna. Coraz bardziej ważna, gdyż świadome i "profesjonalne" dowodzenie na poziomie interwencyjnym zanika. Natomiast coraz bardziej rozrasta się "taktyka"- zajeżdżamy i robimy. Każdy swój zamiar ma w głowie i robi swoje jak uważa. Oczywiście w marginesie tego, czego szkoła strażacka uczy. Zanika rozpoznanie przez d-cę. Zanika założenie. Powstaje twór, który w moim rozumieniu zwie się HORDĄ . Przyjeżdża HORDA do zdarzenia i po zdarzeniu wraca do jednostki.
Teraz to, co większość z Nas wie, lub dopuszcza do świadomości.
Zaopatrzenie wodne ? Tak- zadysponuj mi ten, albo może nie, zadysponuj mi ten, bo ten może nie wystarczy. Wystarczy, nie wiem cholera, bo skąd mam wiedzieć ile wody może być potrzebne do tego zdarzenia. Zadysponuj mi ten większy, a za chwilę może jeszcze inny -dam znać!
Wentylacja? Oczywiście- wstawiajcie wentylatory gdzieś, gdzie możecie.- co za różnica gdzie!
Rozwiniecie ? Tak, rozwińcie się ..... hmmm co ja pieprzę, przecież Wy już się dawno rozwineliście sami i prowadzicie działania. Ja wypisze później DRUK o przekazaniu.
Analiza ze zdarzenia? Oczywiście- zawsze zgodna z zasadami, dostępnymi SIS i sztuką pożarniczą.
Dochodzenia popożarowe? Jasne, przecież to Nasza działka, w której zawsze jest "gites"
Starzy i doświadczeni POŻARNICY by tylko opuścili wzrok, żeby nie patrzyć na to wszystko.
Dla przykładu i z życia wzięte:
Pożar kamienicy u schyłku lat 90' w fazie rozwiniętej. płonie pierwsze i częściowo drugie piętro cztero kondygnacyjnego budynku. Godzina około 02:00.
Podczas dojazdu oficer operacyjny dysponuje SD30
Kierowca po dojeździe na miejsce zdarzenia staje przed skrzyżowaniem i pyta " Mirek, gdzie drabinę ustawić?"
Mijają lata.
Rok 2009. Pożar tej samej kamienicy. Warunki zbliżone, wręcz tożsame z poprzednimi.
Kierowca zadysponowany przyjeżdża na miejsce SD40. Rozstawia sprzęt i ratownicy przystępują do ewakuacji osób, które są potencjalnie zagrożone.
Proszę samemu określić różnice w działaniach tych z przed kilkunastu lat.
Ps
Jak widzę d-cę (tfuuuu) w połowie ubrania specjalnego podczas zdarzenia to mnie skręca w kiju.
Ps 2.
Kamieniami rzucać na PW proszę
Już naprawdę na ostatnim marginesie.
Pokażcie mi działania, w których pierwszy zastęp/sekcja po przyjeździe na miejsce zdarzenia z substancją, która stwarza możliwość wybuchu ustawia sprzęt w odległości MINIMUM 100m.
Osobiście mogę zamieścić ( w sumie nie mogę, bo prawa autorskie) dziesiątki zdjęć z akcji, w którym medium było np LPG, gdzie Nasze zastępy "stały" bliżej niż ODCINEK WĘŻA POŻARNICZEGO!