Umczalabum !
Bez "wizji lokalnej" nie wiele Ci mogę pomóc.
Wiele pytań należałoby zadać, aby udzielić w miarę precyzyjnej odpowiedzi na Twoje pytania.
W jakim stanie rozgorzenia był samochód w momencie zauważenia pożaru?
Jeżeli pożarem nie był objęty cały samochód, to gdzie znajdował się i jak wyglądał płomień (Inaczej pali się płyn palny - benzyna, rozpuszczalnik), inaczej izolacje i inne substancje stałe, które stanowią wyposażenie wewnętrzne auta. Stosunkowo "łatwo" podpala się samochód poprzez polanie opon czymś łatwopalnym, ale to najłatwiej zauważyć w trakcie pożaru, bądź ocenić w jakiej części się spaliły.
Inaczej wygląda lakier na samochodzie, który został polany czymś palnym, a inaczej, który się wypalał (a właściwie termicznie rozkładał) jeżeli ogień działał tylko od środka - szczególnie łatwe do rozróżnienia na masce przedniej.
Jeżeli popękały i wypadły szyby, też można z tego wyciągnąć wnioski.
Mnóstwo, mnóstwo pytań, na które można odpowiedzieć tylko oglądając "corpus delicti"
Moja rada: idź do Sądu i poproś o listę biegłych, z tej listy wybierz tego, który ma uprawnienia rzeczoznawcy ds. zabezpieczeń przeciwpożarowych. Powinieneś od niego uzyskać rzeczową i wiarygodną opinię, która musi być respektowana i przez Sąd i przez zakład ubezpieczeniowy.
Co do kwoty nic Ci nie powiem. Zależy gdzie się to stało. W dużych miastach zedrą z Ciebie skórą, u nas "na prowincji" myślę, że z 500-1000 zł. (Nie jestem rzeczoznawcą tylko robię opinie dla Sądu.)
PS. Do niektórych KOLEGÓW, którzy zajmowali głos w tym wątku: "Cywil" prosił Was o radę, a Wy co? znowu nawiązała się bezsensowna pyskówka... Jeżeli nie ma się nic do powiedzenia, to lepiej zmilczeć, tu akurat "milczenie byłoby złotem"