Oczywista prawda. System się sprawdza i funkcjonuje w wielu krajach. Oszczędności etatowe są tak oczywiste i duże, że śmiało można wyposażyć strażaków w pagery (oczywiście tych mieszkających w rozsądnej odległości od jednostki), sygnał powiadamia wzystkich. Każdy kto może dociera i wyjeżdża w ramach 2 rzutu. Nawet ci, którzy niepotrzebnie przyjechali, otrzymują zapłate za określoną liczbę godzin np. 3. Pozostali biorący udział w akcji mają płacone nadgodziny zgodne z czasem trwania akcji. System jest na tyle dobry, że w wielu jednostkach jest nie do pomyślenia, żeby strażak nie angażował się w tego typu działania. Nikt oczywiście nie czepia się tych, którzy permamentnie nie chcą z tej formy korzystać, ale presja etosu zawodowego jest na tyle duża, że w większości przypadków strażaków nie trzeba specjalnie zachęcać. W ten sposób można legalnie dorobić, w zawodzie, a jednocześnie budżet spina się bez problemów. Nasze rozwiązania byłyby nie do pomyślenia w krajach zdecydowanie bogatszych. Rozmawiałem z ludźmi, którzy służa za granicą, przy naogół 4 osobowej zmianie i nie ma problemu, żeby w każdej chwili mieli do dyspozycji 3 lub 4 samochody z pełną obsadą. I to wszystko w ramach 7 etatów na zmianie. Żeby taki system powołać u nas trzeba w zasadzie wyłącznie chcieć, zrobić pilotaż w wybranym powiecie, skalkulować, a w zasadzie udowodnić zysk dla strażaków i społeczeństwa.