aniolstroz, to jest w tym wszystkim najgorsze... uczą nas ludzie, którzy sami niewiele wiedzą... nikomu nie ubliżając, ale np. moja nauczycielka matmy nipomimo tego, że nie potrafi wytłumaczyć zadania czy nowej reguły sama popełnia błędy rachunkowe w zadaniach i przykładach... podobna sytuacja jest z chemii, kobieta nie potrafii wytłumaczyć, a potem się dziwi, że na poprawę jednej klasówki przychodzi do niej 70 uczniów... i jak tu na nich polegać...
Edit:
Dzisiaj dowiedzieliśmy się (na własną rękę oczywiście bo nauczycielka nie raczy nam powiedzieć) jak wypadła nam klasówka z chemii.... 20 pał na 32 osoby... przypadek?