Czysta prawda o rządach SLD w PSP. W sprawie Gdańska. Podwładny, nie tylko w straży pożarnej,
ma prawo być dobrze dowodzonym, a przełożony
ma obowiązek moralnie czystego sprawowania swojej funkcji.
W tym jednym zdaniu jest cała filozofia służby.
Otóż problem tkwi w powszechnie ganionej polityce kadrowej straży pożarnej. Nic gorszego nie może przytrafić się strażakowi jak wstyd za poziom swojego komendanta. Popatrzcie na swoje podwórko, oceńcie obiektywnie. Nie spotkaliście się z sytuacją, że na stanowisko komendanta awansowano najgorszego szmaciarza (kłamce, intryganta, złodzieja, pijaka, lewusa zwykle słabego merytorycznie) odmawiając tym samym tego stanowiska osobie merytorycznie dobrze przygotowanej, która potrafiła prezentować własne, często odmienne myśli, którą cechował szacunek do strażaków, samokrytyczność względem siebie i swoich decyzji, umiejętność utrzymania dyscypliny, karania winnych, nagradzania zasłużonych służbie? Ilu strażaków wartościowych musiało się „ewakuować” tylko dlatego, że najbliższa perspektywa kilku lat to rządy durnia, idioty, pijaka lub złodzieja, a ilu zostało „ewakuowanych” na przymus?
Skąd się taki stan rzeczy bierze – zastanawialiście się?
Problem tkwi w spuściźnie komunizmu. Ktoś, kto był słaby lub ułomny moralnie pozyskiwany był na konfidenta szantażem, kasą lub innym skutecznym sposobem. Wspólna praca przeciwko osobom wartościowym łączyła e
SBeków z konfidentami. To wszystko przecież
swojaki. Więc jak któryś z nich trafia po wyborach wyżej – ciągnie za sobą starych znajomych.
Jeśli więc na stanowisko komendanta trafia „obywatel szmaciarz”, to kogo ten wybierze na swoich zastępców? Przecież nie merytorycznie mocnego i jeszcze samodzielnie myślącego, tylko jeszcze gorszego szmaciarza od siebie, a co najwyżej takiego samego, a jeśli już takiego nie znajdzie to biorą wtedy „komendanta bezjajowca”, który bojąc się własnego cienia wykona wszystkie polecenia „komendanta szmaciarza” dodając zwykle – „to nie ja – to on”.
Co robi „komendant szmaciarz”? Ponieważ jest słaby merytorycznie szuka sukcesów do których się dopisuje – a to pożar ugasił, którym nie dowodził, a to strażnice wybudował firmą budowlaną, którą pokazuje i podkreśla jak dobrym jest gospodarzem (zaliczając po cichu jeszcze łapówkę), a to zdjęcie ze strażakami - sportowcami sobie zrobi, żeby pokazać iż to On do tego doprowadził, a to samochód kupił za publiczne pieniądze i oficjalnie 10 razy wręczy strażakom przy różnych oficjalnych imprezach (o łapówce z przetargu nie wspomni jak zwykle). „Komendant szmaciarz” nigdy nie przyzna się do winy, którą oczywiście widzi, bo jest nazbyt jednoznaczna i widoczna - przemilczy, a tych co wskazują na jego błędy po prostu zniszczy.
„Komendant szmaciarz” nie umie pracować i zarabiać pieniędzy w sposób uczciwy, więc kradnie, wymusza lub wchodzi w korupcje. Tworzy szmaciarskie układy z takimi samymi jak on, którymi się obstawił – kluczowe stanowiska to księgowy (kwestie finansowe), kwatermistrz, naczelnik techniki (kwestie przetargów), naczelnik prewencji (kwestie odbiorów) i kadrowy (właściwy dobór kolejnych szmaciarzy). Najmniej „dochodowa” służba to operacyjna, za którą tak naprawdę najłatwiej oberwać i do której trzeba mieć sporo doświadczenia i wiedzy. Wokół „komendantów szmaciarzy” gromadzą się wszyscy, którzy biorą udział w korupcji (np. podpisują dokumenty pseudoprzetargów, dokonają bezproblemowego odbioru przedmiotu z pseudoprzetargu, prowadzą komisje dyscyplinarne w taki sposób, aby czyny ulegały przedawnieniu, szkalują i zwalczają anonimami, pomówieniami lub poświadczeniami nieprawdy przeciwników „komendanta szmaciarza”), wszyscy którym Komendant za tzw. „gumowe ucho” i „dobre słowo” w jego sprawie odwdzięczył się stosowną nagrodą, awansem na głównego specjalistę, zatrudnieniem żony w straży itd.
„Komendant szmaciarz” nie podpisze żadnego dokumentu, który mógłby w konsekwencji go obciążyć – w tym zakresie jest bardzo czujny i podpisywać nakazuje tym „okołoszmaciarzom” którzy za nim stoją. Kiedy nadchodzi prawny problem ON stwierdza, że nie miał z tym nic wspólnego, że decyzje w tej sprawie podjął ten „okołoszmaciarz”, który to podpisał. A ten jest wierny jak pies do końca i przyjmuje to na siebie, nawet wtedy gdy grozi za to paragraf kodeksu karnego.
„Komendant szmaciarz” miewa bogatą historię polityczną – do 1980 PZPR, od 1981 „Solidarność”, od 1982 podpisana „lojalka” i znowu PZPR, od 1989 SDRP/SLD lub UW a teraz ...... popatrzcie wokół siebie i zorientujcie się J.
Wszystkich tych szmaciarzy łączy jedna cecha – e
SBeckie sposoby postępowania czyli – kłamstwo, intryga, fałszowanie dokumentów, szkalowanie i obrzucanie błotem osób niewinnych (nim się wyjaśni minie kilka miesięcy i nikt już nie będzie istotą sprawy zainteresowany). Sami kiedyś zaczynali od zwykłego „gumowca” i rozwinęli się, aż do wykwalifikowanego konfidenta zwalczającego dobro kłamstwem i intrygą. Tego rodzaju zażyłości skutkują tym, że komendant miejski/powiatowy nie rozliczy swojego okołoszmaciarza, komendant wojewódzki nie ukarze komendanta miejskiego, komendant główny nie wyciągnie konsekwencji wobec k-ta wojewódzkiego lub wobec swoich zastępców, v-ice minister lub minister nie ukarze komendanta głównego, bo wszyscy są z tej samej gliny – gliny nasączonej szmatami.
„Komendant szmaciarz” podkreślając swoje zaangażowanie w służbę zwykle mówi o niej „moja straż, moi ludzie”. „Komendant szmaciarz” traktuje swoją straż jak „prywatny folwark” a strażaków jak chłopów pańszczyźnianych i kamerdynerów. „Komendant szmaciarz” przyjmuje z uznaniem od swoich kolegów określenia w stylu „bóg i car”, „pan na włościach”, „wodzu prowadź” zapominając, że tak naprawdę jest tylko i wyłącznie administratorem majątku w czasie swojej służby na powierzonym mu stanowisku (tragedia jest wtedy gdy idzie na emeryturę i czuje się bezrobotny i zapomniany).
Drodzy i uczciwi strażacy, mimo tak przykrego stanu rzeczy trzeba mieć nadzieje, że wiele się wyjaśni, gdy tylko będzie przyzwolenie polityczne na opublikowanie danych wszystkich, którzy mieli dodatkowe zatrudnienie w SB. Dopiero wtedy okaże się, że każdy z tych „komendantów szmaciarzy” awansowany za SLD tak naprawdę awansował nie bez powodu. Zasłużył się ON Rzeczypospolitej Polskiej, tyle że Ludowej i nie w zakresie jej rozwoju, a raczej w zakresie uniemożliwiania rozwoju poprzez zwalczanie opozycji.
„Komendancie szmaciarzu”! Już niedługo wszystko wyjdzie na jaw, teczki będą udostępnione, każdy będzie mógł sprawdzić w internecie co jego komendant robił w SB. Zostaniesz wskazany, określony i oceniony nawet jeśli będziesz już na emeryturze. Wtedy dopiero będzie odnowa moralna w naszej służbie.
PS. Jeśli byłeś lub jesteś poszkodowanym tego rodzaju systemem to odpiszesz pozytywnie, jeśli zaś byłeś lub jesteś po stronie szmaciarzy tedy pisz tak źle, jak tylko potrafisz