Radhezz, sprawa jest prosta i zamyka się w jednym temacie. Czy nie daj boże krzywda dziecku stanie się podczas zawodów MDP, czy podczas prawdziwej akcji, odpowiedzialność poniesie osoba, która była odpowiedzialna za tego osobnika w danym momencie. KDR, nie sprawdza nikomu na zdarzeniu papierów, czy ma szkolenia, badania, itp. Więc prokurator ostatecznie i tak zapuka do osób, które były w danym momencie za to dziecko odpowiedzialne.
Temat jest podobny do tego jak jeżdżenie do zdarzeń osób pod wpływem. Niby jest nie do przyjęcia, ale jest wiele osób, które godzą się na to.