Czytając posty kolegów wyżej postanowiłem i ja opisać swoja drogę do SA PSP.
Zacznę od tego, ze jestem chyba rekordzista w ilości podejść na egzaminy do szkoły aspirantów
Zdawałem aż 4 razy! A wiec u mnie powiedzenie do trzech razy sztuka nie sprawdziło się. Pierwsze trzy podejścia robiłem do CS PSP, ze względu na fakt iż tam był mój wcześniej przyjęty kolega, jak i również dlatego że jest to szkoła centralna, i ma lepsze warunki(stadion przy szkole jak i poligon).
Moje pierwsze podejście było zaraz po maturze czyli w 2007 roku, liczyłem wtedy na farta, chciałem pojechać na egzaminy żeby zobaczyć jak tam jest i czego spodziewać się za rok, no i nie ukrywając liczyłem tez na szczęście, ze może się uda, no ale życie pokazało ze nic lekko nie przychodzi i dało mi kopniaka w dupę:)
I to był mój wielki błąd, że od razy nie zacząłem solidnych przygotowań, rok w rok brakowało mi 10-20 punktów aby się dostać, i na listach plasowałem na się 112-140 miejscu.
Postanowiłem nie siedzieć rok w domu, i poszedłem na studia, żeby zdobyć jakieś wykształcenie i zawód gdyby coś nie poszło w życiu. Kolejne egzaminy do szkół aspirantów nakładały mi się z sesja, i nigdy nie mogłem się porządnie przygotować, jak wiadomo brak czasu, a i przede wszystkim motywacji, porządnej motywacji. Z jednej strony chciałem dokończyć studia, z drugiej zrealizować marzenia i dostać się do aspirantki. W tym roku, zakończyłem studia i miałem pół roku (ponieważ studia trwały 7 semestrów) na przygotowanie się do egzaminów, oraz na napisanie pracy dyplomowej i obronę.
Podciąganie zacząłem trenować od wrześnie, zaczynając od 15 podciągnięć, osiągając w czerwcu zadowalający wynik 30 powtórzeń. Bieganie zacząłem dopiero w marcu, kiedy śnieg zniknął, biegałem 5 razy w tygodniu, po różnym terenie, starając się nie biegać ciągle tych samych tras, zaczynałem od odcinków 5 km i z czasem zwiększając je do 15 km, oczywiście na tych trasach robiłem różne treningi, od biegu ciągłego po przebieżki i podbiegi pod górę, efekt był taki że na egzaminie miałem 3:00 na 1 km i 7.16 na 50m, chociaż na 50m wystartowałem zbyt nisko i o mało bym się nie przewrócił, dlatego czas nie był zbyt najlepszy. W czasie przygotowań do egzaminów zrobiłem również prawko C aby zwiększyć swoje szanse.
Przygotowanie teoretyczne zacząłem bardzo późno, bo dopiero pod koniec maja, ze względu na fakt iż musiałem napisać prace dyplomową i nauczyć się na obronę. A nauka wyglądała tak, ze przez miesiąc dziennie siedziałem sumiennie po 10 godzin w książkach, ucząc się na pamięć testów, uczyłem się ich rozwiązywać jak również nadrabiałem zaległości z suchej teorii z fizyki i chemii, trochę zbyt późno ruszyłem z tą nauką ale udało się i wystarczyło żeby zająć 7 miejsce na liście rankingowej. I takie było moje założenie, spełnić marzenie, dostać się do szkoły, zając miejsce w czołówce, i udowodnić sobie i innym, którzy już stracili nadzieję na to że się dostanę do tej szkoły, że jeśli bardzo chcę to potrafię, i że ciężka praca przynosi zamierzone efekty.
Z autopsji mogę moim młodszym kolegom poradzić aby już za pierwszym podejściem spięli pośladki i sumiennie się przygotowywali do egzaminów, i nie ma co liczyć na szczęście "a może się uda" bo rok w rok próg punktowy rośnie, a konkurencja nie śpi, i na pewno już jest sporo osób które zaczęły już treningi i powoli dążą do osiągnięcia wybranego celu. I przede wszystkim NIE PODDAWAĆ SIĘ, nie uda się raz drugi, to próbować aż do skutku! Pozdrawiam:)