lat temu dwadzieścia z małym okładem (pierwsze lata III RP) zdarzało mi się spędzać weekendy nad tym jeziorem; mając w pamięci jacy ludzie dominowali wtedy wśród właścicieli działek i żeglarzy na tym konkretnym jeziorze, wcale mnie nie dziwi postawienie zarzutów ratownikom i niezrozumiała pomroczność prokuratora; nie wiem jak jest dokładnie teraz, ale wtedy Powidz był opanowany przez "złotą młodzież" - dzieci przedstawicieli byłej nomenklatury, wysokich rangą oficerów WP (właściwie to jeszcze LWP) i innych służb mundurowych, lekarzy, prawników, prezesów itp. - jednym słowem elita ówczesnego społeczeństwa; pobliskie jezioro Skorzęcińskie, zwane również Niedzięgiel było bardziej demokratyczne - czyt. dla plebsu; szlachta spędzała czas na Powidzkim; resztę sobie sami dopiszcie; kruk krukowi i tak dalej, a winnego wskazać trzeba; nadzieja tylko w sądzie, że nie ulegnie dziwnym naciskom, które przy tej sprawie można zauważyć; akcja wzorowa nie była, chociażby ze względu na efekty, ale nikt nie może kategorycznie stwierdzić, że inne postępowanie ratowników skutkowałoby uratowaniem życia; te zarzuty są tak absurdalne, że aż się wierzyć nie chce, że skonstruował je człowiek o minimum przeciętnej inteligencji i wysokich walorach etycznych; proponuję nie nakręcać się tematem, tylko poczekać na relacje z procesu;