Przed R1 i R2 standardu nie było, wyposażenie w sprzęt zależało od ochoty, motywacji i kasy, pojazdy importowane z Niemiec miały zestawy ratmed, zazwyczaj w walizkach, niektóre zestawy tlenowe (górnicze) były stosowane do tlenoterapii (dokładny przepływomierz zegarowy), ale ogólnie to nie było rozwiązań systemowych w tym zakresie, chociaż strażacy ratowali - czasem z pasa od moro robili opaskę zaciskową. Szkolenia były nieregularne - w akuratnej wielkopolsce dużo zrobił K. Panufnik, któremu się niniejszym kłaniam. Establishment pogotowiarski rozwijający w niektórych miastach biznes ze "skórami" dosyć krzywo patrzył na strażaków chcących współpracować, ich związki groziły strajkiem i blokadą gierkówki - zagraliśmy va banque i odpuścili... Profesura medyczna się jeżyła wywodząc, że tlen jest lekiem i strażak może oślepić lub zabić pacjenta, i że wielka medycyna jest wielka, a tlen podawany przez strażaka to nie działanie medyczne, choć ten sam tlen podany przez lekarza -to już tak... zresztą zostało to w ustawie o PRM - co jest normalne w kraju odwrotnym. W nowych "zasadach ratmed" będzie nowelizacja standardu R 1 i pojawi się R 0.