Czytam, czytam i coś mi się wydaje, ze wielu kolegów ma rację: rządzący obecnie ładują nas wielką łopatą. Rozmontowali wojsko, teraz pora na policję i straż, lecz w przeciwieństwie do armii u nas i w policji to rozmontowanie będzie widać po spadku skuteczności działań. Możemy tez oczekiwać w niedalekiej przyszłości niepokojów społecznych (vide: Anglia), gdyż ceny, a za tym koszt życia, rosną. Nie wyobrażam sobie naszych działań, gdy na przykład zapłonie Warszawa: nawet przy 20 JRG w mieście i dzisiejszych obsadach nie opanujemy pożarów. Dodatkowo "podburzony" przez rządzących populistów przeciwko nam tłum (no bo mamy emy po 15 latach i śpimy na podziale) może nam zacząć ciąć węże, zakręcać hydranty... Mam takie dziwne wrażenie, że albo ktoś nie ma wyobraźni, albo do "góry" nie docierają informacje na temat tego co - w szeroko pojętym społeczeństwie, którego i my jesteśmy małą bo tylko trzydziestotysięczną częścią - się dzieje.
Stawiam więc pytanie - co możemy zrobić, aby NAM było lepiej, bo w sytuacji gdy nikt o nas nie myśli, czyż nie powinniśmy wziąć swoich spraw we własne ręce?