W ostatnich latach polskiej straży przyszło zmagać się z dwoma dużymi pożarami zbiorników rafineryjnych z ropopochodnymi: w Trzebini i w Gdańsku. W obu przypadkach pożary te ostatecznie zlokalizowano i zlikwidowano praktycznie tylko przy użyciu DWP stosując jako środek gaśniczy pianę ciężką. I do dziś obie te akcje uważa się za sukces. Ja natomiast chciałbym poddać obie te akcje krytyce.
Będąc strażakiem moją "biblią" była książka pana brygadiera Piotra Bielickiego pt. Podstawy taktyki gaszenia pożarów. To z niej uczyłem się jak skutecznie, bezpiecznie, profesjonalnie gasić i ratować. Często będąc jeszcze strażakiem oraz obecnie mam niestety okazję obserwować działania innych strażaków ukazujące ich kompletną nieznajomość tej książki (lub jej lekceważenie). I tutaj przejdę do sedna sprawy. Otóż w książce owej jest bardzo dokładnie przedstawiona taktyka gaszenia zbiorników. Dowiedzieć się z niej można o dwóch podstawowych dla strażaka kwestiach o których w czasie wspomnianych pożarów chyba wielu nie pamiętało (lub nie wiedziało):
1) "Starać się nie wbijać piany w głębsze warstwy cieczy, by nie wyrzucić jej poza zbiornik (...), Ponadto wzburzenie lustra cieczy utrudni ułożenie równej warstwy piany.Gasząc ciecze podajemy więc pianę na ścianki zbiornika pozwalając na spływanie piany na całą palącą się powierzchnię." Obrazuje to w książce rysunek.
2) "Zbiorniki gasimy podając pianę w warstwie o grubości ok. 80 cm. Wymaga to podawania piany ciężkiej, (...), oraz piany średniej uzupełniającej warstwę do wymaganej wysokości."
Jak i czym gaszono w Trzebini i w Gdańsku? Gaszono prawie wyłącznie działkami z poziomu ziemi i pianą ciężką. Skutkiem tego: piana nie opadała na wewnętrzne ścianki zbiornika lecz bezpośrednio na taflę płonącego paliwa wzburzając je na skutek czego do ugaszenia i wypełnienia zbiorników trzeba było zużyć duże ilości wody i środka pianotwórczego co przedłużało czas zlokalizowania i zlikwidowania pożaru. W końcu skuteczny prąd gaśniczy to nie tylko określona wydajność i ciśnienie ale także sposób jego podawania.
A oto jak ja poprowadziłbym takie akcje: DWP użyłbym wyłącznie do schładzania ścian zewnętrznych zbiornika płonącego i zagrożonych. Do natarcia na ognisko pożaru użyłbym autodrabin, podnośników i masztów gaśniczych ażeby prądy gaśnicze podać na wewnętrzne ścianki zbiornika (drabiny podnośniki i maszty ustawione oczywiście od strony nawietrznej zbiornika, z wiatrem).W przypadku dysponowania wytwornicami Bllizzard prądy piany średniej mogłyby być podawane także z koron wałów ochronnych. W miarę możliwości działkami na drabinach i podnośnikach manewrować linkami z poziomu ziemi. W razie konieczności przebywania strażaków na drabinach i podnośnikach muszą oni być ubrani w ubrania żaroodporne, ewentualnie z AODO, i chronieni przez parasole wodne. Środki gaśnicze: proszek, piana ciężka i średnia. Uważam że tak przeprowadzona akcja skróciła by czas działań i zmniejszyła zużycie środków gaśniczych.
Oczywiście to wszystko to tylko moje zdanie które mam prawo wyrazić (a inni mają prawo się z nim nie zgodzić), bo ogarniają mnie wątpliwości czy taktyka zastosowana w Trzebini i w Gdańsku była tą optymalną. Chciałbym więc aby strażacy biorący udział w tych akcjach jako dowódcy przedstawili powody dla których zastosowali taką taktykę jaką zastosowali, bo może rozsądnym jest aby przygotowując się do walki z płonącymi zbiornikami nie opierać się wyłącznie na działkach naziemnych i pianie ciężkiej ale również, a może przede wszystkim na autodrabinach, podnośnikach, masztach gaśniczych wyposażonych w działka wodno-pianowo-proszkowe i wytwornice piany średniej. Dobrym i rzadko spotykanym w polsce sprzętem są autodrabiny i podnośniki wyposażone w dwa suche piony i dwa działka dzięki czemu z jednego działka można podawać np. pianę średnią a z drugiego tworzyć parasol wodny w celu ochrony przed wysoką temperaturą.
A jakie jest wasze zdanie na ten temat???