Policja poszkuje zaginionego Andrzeja Łabuza – byłego komendanta wojewódzkiego Straży Pożarnej w Krakowie. Nie wiadomo, jakie mogą być przyczyny zaginięcia, ponoć w domu strażaka doszło do rodzinnej kłótni. Media jednak akcentują co innego – Łabuz jest dziaczem PiS i startuje w zbliżających się wyborach do sejmiku wojewódzkiego.Dla wielu wszystko jest jasne – kłótnia kłótnią, ale Łabuz to kolejna ofiara wojny politycznej. Pierwszą (czy aby na pewno?) był działacz PiS w Łodzi kilka dni temu, a teraz przyszła pora na Małopolskę. W pierwszym przypadku doszło do prymitywnego mordu – teraz sprawca działa w sposób o wiele bardziej wyrafinowany. Porwanie to bowiem serial, który potrafi się ciągnąć tygodniami (miesiącami, latami), przykuwając do telewizorów wielomilionową widownię i pobudzając emocje Rodaków. Wróci, czy nie wróci? A jeśli wróci, to czy będzie chciał opowiadać o tym, co go spotkało, czy może zamknie się w sobie wraz ze swoim traumatycznym przeżyciem? Będzie sobą, czy też „nigdy nie był już sobą o nie?”.Sprawca tego zdarzenia jest tak – powtarzam, dla wielu – oczywisty, że aż nie ma sensu go wskazywać. Świadczy to o szybko postępującej profesjonalizacji zbrodni politycznej w naszym kraju. O bezwzględności jednej ze stron sceny politycznej i totalnej bezradności drugiej.Może kiedyś będziemy się z tego śmiać, ale dziś to wcale nie jest śmieszne…żródło : http://sledczy.focus.pl/aktualnosci/958/#respond
Dziś po południu rozeszła się pogłoska, że niedoszły kandydat na radnego wojewódzkiego w okregu nowosądeckim odnalazł się cały i zdrowy na... Jasnej Górze.- Andrzej Łabuz jest prawicowcem z przekonania, ostatni raz spotkałem go przy sarkofagu pary prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich na Wawelu, nie opuszczał nigdy strażackich pielgrzymek - powiedział nam znajomy strażak z Nowego Sącza.
Prezydent Mysłowic skazany za upozorowanie zamachuNa półtora roku więzienia w zawieszeniu na 4 lata oraz 34 tys. zł grzywny skazał w piątek (22.10) Sąd Rejonowy w Sosnowcu urzędującego prezydenta Mysłowic, Grzegorza Osyrę, za zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie oraz składanie fałszywych zeznań.Wyrok - w głównych punktach zgodny z wnioskiem prokuratury - jest nieprawomocny. Nie wpłynie zatem na deklarowaną przez Osyrę wolę ubiegania się o reelekcję w zbliżających się wyborach samorządowych. Prezydent i jego obrońca zapowiedzieli już apelację.Sprawa dotyczyła śledztwa podjętego po rzekomym zamachu na Osyrę podczas kampanii przed przyspieszonymi wyborami w Mysłowicach w 2003 r. Osyra został raniony 22 stycznia 2003 r. Jak twierdził, został napadnięty, gdy na chwilę wyszedł z restauracji mieszczącej się pod Urzędem Miasta. Prezydent miał 1,5-centymetrową ciętą ranę w okolicach obojczyka. Przeszedł operację, ale jego życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo.Sprawa stała się głośna w mediach, jednak śledztwo ws. napadu zostało umorzone z powodu niewykrycia sprawcy. Podjęto je na nowo w 2006 r., gdy do CBA zgłosił się b. asystent prezydenta i kierownik jego kancelarii Marek Helbin - wcześniej wyrzucony przez Osyrę z pracy. Mówił, że zajście było upozorowane, cięcia dokonał znajomy Osyry chirurg Krzysztof G., a on sam był bezpośrednim świadkiem mistyfikacji.Akt oskarżenia - obejmujący m.in. zarzuty zawiadomienia o niepopełnionym przestępstwie oraz składania fałszywych zeznań - powstał głównie na podstawie zeznań Helbina. Na ławie oskarżonych - oprócz Osyry - zasiadł właśnie Helbin, wobec którego sąd, mimo uznania winy, odstąpił od wymierzenia kary. Trzecim oskarżonym był Krzysztof G., skazany na rok i 4 miesiące w zawieszeniu na 3 lata i 10 tys. zł grzywny.W uzasadnieniu wyroku przewodnicząca składu sędziowskiego sędzia Małgorzata Sobota-Grad wskazała, że wina wszystkich oskarżonych nie budzi wątpliwości; wersja Helbina dotycząca przyczyn i przebiegu zdarzenia z 22 stycznia 2003 r. "zasługuje, zdaniem sądu, na danie jej wiary", natomiast wyjaśnienia Osyry dotyczące napadu są "nader skromne, lakoniczne i niejasne".Na prawidłowość zeznań Helbina wskazuje - jak uznał sąd - sposób, w jaki Osyra potraktował go po wygranych wyborach - Helbin został wówczas kierownikiem kancelarii Osyry - a także fakt, że zgłaszając się do CBA, naraził się na odpowiedzialność karną. "W tym świetle nieprzyznanie się do winy zarówno przez Grzegorza Osyrę, jak i Krzysztofa G. nie zasługuje na wiarę i pozostaje gołosłowne" - oceniła sędzia.Jak zaznaczyła, wszyscy oskarżeni są winni zarzucanych im czynów - wobec Helbina sąd zobowiązany był jednak zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, ponieważ ujawnił okoliczności nieznane wcześniej organom ścigania.Osyra, który na rozprawę przyszedł elegancko ubrany - w asyście rodziny, znajomych i rosłych zwolenników - przed sądem uznał sprawę za polityczną, wskazując m.in. na zaangażowanie w nią CBA. Zaatakował prokuratora Wolnego, wskazując m.in., że jest on mysłowiczaninem, w dodatku widywanym z jego oponentami politycznymi.Prezydent Mysłowic podkreślał wielokrotnie, że nigdy nie składał fałszywych zeznań. Dyskredytował też wiarygodność Helbina, mówiąc, że zanim ten zgłosił sprawę do CBA, "w sposób oczywisty chciał go szantażować", obiecując mu "święty spokój" w zamian za przywrócenie do pracy, a w innym razie grożąc Osyrze czymś, "co mu zaszkodzi".Już po wyroku Osyra uznał go za "niekomfortowy". Pytany, czy wycofa się z wyborów, powiedział, że "nie jest jedynym, który ma wyrok w pierwszej instancji". "Prawodawstwo u nas jest dwuinstancyjne, poczekamy aż będzie (wyrok - PAP) faktyczny" - zapowiedział. Wskazał na podobną sytuację prezydenta Poznania, zapowiadając, że - podobnie jak w tamtej sprawie - "będzie apelacja". (PAP, oprac. zmj)
Jak ustaliliśmy, chodzi o płk. pożarnictwa Andrzeja Łabuza z Krakowa, Małopolskiego Komendanta Państwowej Straży Pożarnej za czasów rządów PiS, który wyszedł z domu i słuch po nim zaginął. Dwa dni temu żona Łabuza zgłosiła policji zaginięcie męża.Dziś po południu rozeszła się pogłoska, że niedoszły kandydat na radnego wojewódzkiego w okręgu nowosądeckim odnalazł się cały i zdrowy na... Jasnej Górze.- Andrzej Łabuz jest prawicowcem z przekonania, ostatni raz spotkałem go przy sarkofagu pary prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich na Wawelu, nie opuszczał nigdy strażackich pielgrzymek - powiedział nam znajomy strażak z Nowego Sącza. źródło: http://www.sadeczanin.info/aktualnosci-najnowsze/8182
a może pokłócił się z żonką, poszedł do baru a później spędził 2 doby na wytrzeźwiałce?
Cytat: zero-11 w Październik 26, 2010, 22:51:44a może pokłócił się z żonką, poszedł do baru a później spędził 2 doby na wytrzeźwiałce? może właśnie tak było a co niektórzy szerzą tu pod kontekst polityczny
Cytat: OSP kreda w Październik 26, 2010, 23:40:18Cytat: zero-11 w Październik 26, 2010, 22:51:44a może pokłócił się z żonką, poszedł do baru a później spędził 2 doby na wytrzeźwiałce? może właśnie tak było a co niektórzy szerzą tu pod kontekst polityczny Nie słyszałem żeby na jasnej górze była izba wytrzeźwień...