Takie "pokazy" nic nie dają.
Chociażby dlatego, że zimny człowiek leżący na stole w prosektorium i pozwalający się kroić ma się nijak do człowieka z amputacją ręki, tryskającego krwią dookoła, krzyczącego na widok odciętej kończyny leżącej pod jego nogami, czy też cichego, bladego, siedzącego w otępieniu i czekającego na pomoc.
Inna sprawa, że na wspomnianych sekcjach zwłok dochodziło do omdleń wśród strażaków-kandydatów, co nie skutkowało niczym; żadnych zwolnień ze służby, rozmów z psychologiem etc. Ot, wycieczka na "horror na żywo".