Naczelnik jest zarazem v-ce prezesem, ponad to odpowiada za działalność JOT (tym samym za gotowość bojową). Nie widzę sensu zawracania głowy prezesowi jakimś bzdetnym podpisem, tym bardziej, ze nie jest to jego domena działalności.
Żeby nie było, że się wymądrzam
jestem prezesem drugą kadencję podczas której wymieniłem trzy samochody i nie pamiętam, żebym w związku z tym musiał coś podpisywać, załatwiać i się gdzieś przed kimś prężyć. Od tego mam swojego zastępcę - naczelnika który przy tym zap...dala, bo taka jest jego rola - wyraził przecież kiedyś na to zgodę.
W waszej sytuacji z obiektywnego punktu widzenia - niech naczelnik podpisze kwity - ale po załatwieniu sprawy, natychmiast wyjaśnić sobie wszystko na forum zarządu. Sytuacja, jaką opisałeś, to działanie prezesa na szkodę stowarzyszenia, któremu prezesuje.
Nie wnikam, kto załatwił auto, ale uspokójcie ewentualnie prezesa, że łaska spłynie także na niego - czasem ludzie potrzebują takiego "smarowania", żeby funkcjonować.