Temat ciekawy i faktycznie standardy standardami a wykorzystanie nowych, może pomocnych technik to zupełnie inna sprawa.
Jednak trudno wyobrazić sobie w warunkach domowych prowadzenie RKO u człowieka "siedzącego" w wanie pełnej zimnej wody.
Pytań jest jednak więcej - jak w dostępny nam sposób możemy obniżyć temperaturę ciała, jakim sprzętem (zimna woda, lód), jaka temp. nas interesuje, w jaki sposób ją monitorować, jak ją utrzymać??
Co do standardów ZRM i naszych.. no niestety, ale chyba my i oni patrzymy na to wszystko trochę z innego punktu widzenia. Jeśli gasimy stodołę drewnianą wypełnioną sianem i pożar jest w pełni rozwinięty, to wiemy, że tego nie uda się już uratować - prowadzimy działania gaśnicze choć znamy już ich efekt. Nasze zaangażowanie w takie działania też jest uzależnione od naszej wiedzy. Ale postronni ludzie stojący obok licząc na więcej.
Podobnie jest w niektórych przypadkach z ZRM., Jak napisał Bulon
rzeczywistosc pogotowia jest rożna bo tylko dobra wola wprowadza jakakolwiek jakość..
Znam lekarzy, którzy w ZRM jeżdżą lat naście, a może więcej. Rocznie przeprowadzają kilkadziesiąt RKO. Zazwyczaj pacjentami są osoby w podeszłym wieku i zazwyczaj mały procent tych zabiegów jest skuteczny. A do tego należy doliczyć zgon pacjenta po udanej RKO po kilku/kilkunastu godzinach w szpitalu.
Taki lekarz widząc przypadek podświadomie odpowiada sobie na pytanie: czy damy radę go odratować. I jeśli jest to przypadek podobny do kilku poprzednich, z nieudaną RKO to ta "dobra wola" lekarza może być nieco nadwątlona.
Widziałem jak lekarz przy wypadku walczył o chłopaka, który był w stanie agonalnym, a mimo to ten lekarz walczył ze 30 min. Byłem też świadkiem RKO na mężczyźnie w średnim wieku (po kilku zawałach) - obecność zrozpaczonej żony i córki poszkodowanego mobilizowała lekarza. Prowadzili RKO chyba z 45 min, ja tylko kursowałem między karetką i mieszkaniem po kolejne butelki z atropiną.
Ale byłem też świadkiem, kiedy lekarka patrząc na kobietę, którą po godzinie wyciągnęliśmy z zadymionych kanałów, stwierdziła zgon. Bez badania, nawet nie przyklękła przy niej. A po 10 min. leżenia pod workiem na powietrzu ta wyciągnięta osoba zaczęła łapać powietrze, no i był zonk.