Witam.mam do Was pytanie koledzy-druhowie.jest ono trochę dziwne,no ale cóż. czy jestem złym strażakiem, kiedy od dłuższego czasu nie wyjeżdżaliśmy do akcji i mi brakuje tej adrenaliny, która wydziela się podczas momentu zawycia syreny do momentu zakończenia akcji, że już mam skrzywienie "zawodowe" ,że pomyśle o tym ,żeby gdzieś coś się wydarzyło. Dodam jeszcze tylko, że podczas zawycia syreny nie myślę o ekwiwalencie, czy też o zagrożeniu, a na akcji jak trzeba zaryzykować życie lub zdrowie to jestem gotów to zrobić. Jeśli uważacie mnie za złego strażaka to będę musiał chyba zmienić "zawód"