Ostatnie:
niedziela, 18:50 - wypadek, czołowe zderzenie, 4 osoby poszkodowane, w tym 1,5-roczne dziecko. Dwoje dorosłych zapakowanych na deski, dzieckiem zajęła się pierwsza karetka, po chwili dojechała druga. Odłączenie aku, zabezpieczenie terenu, na szczęście bez konieczności wycinki poszkodowanych.
Dojechała druga karetka, obie załadowane po 2 osoby. Nie minęło pół godziny akcji, przyszło wezwanie do utraty przytomności. Na szczęście w naszym zastępie OSP był wieloletni ratownik medyczny (i strażak psp jednocześnie), zabrał z karetki (którą często de facto jeździ ;-) ) torbę reanimacyjną i zajął się poszkodowaną osobą na miejscu (udrożnienie dróg oddechowych, rurka UG, farmakologia - działał jako ratownik med.). Kobietę przejął zespół R, dojechał po kilkudziesięciu minutach, wszystkie karetki w regionie były niestety prędzej zajęte.
Wtorek - 14:50 - bardzo szybki wyjazd (pierwszy udał się tam zespół pogotowia stacjonujący w naszej remizie, po dojechaniu na miejsce od razu powiadomił dyżurującego kierowcę OSP o zdarzeniu i poprosił o pilną pomoc) - pomoc przy NZK. Starszy mężczyzna, 76 lat, smołował dach na szopie. Nagle NZK z niewiadomego powodu. Pomoc w reanimacji do czasu przyjazdu zespołu R (na miejscu była karetka R z zespołem W - 2 ratowników), zdjęcie mężczyzny z dachu z jednoczesną reanimacją cały czas (nakombinowaliśmy się ostro, ok. 2,5m wysokości, barrrrdzo słaba konstrukcja). Udało się przywrócić pracę serca oraz na moment nawet oddech. Niestety, w nocy mężczyzna zmarł w szpitalu.