Sylwek - wprawdzie art. 9 prawa o ruchu drogowym stanowi, że:
Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani ułatwić przejazd pojazdu uprzywilejowanego, w szczególności przez niezwłoczne usunięcie się z jego drogi, a w razie potrzeby zatrzymanie się.
to jednak nie jest to obowiązek bezwzględny i już ten temat przerabialiśmy, również tutaj, wielokrotnie;
niestety, ale w sytuacji kolizji z pojazdem uprzywilejowanym, który gdyby nie korzystał z uprzywilejowania byłby pojazdem zobowiązanym do ustąpienia pierwszeństwa, sprawcą kolizji jest kierujący pojazdem uprzywilejowanym; wprawdzie bystry policjant mógłby odstąpić od ukarania, stwierdzając, że sprawca kolizji działał w warunkach kontratypu, ale niestety najczęściej kończy się to MKK - tak jest wygodniej dla policjantów, w ten sposób są szkolenie i wg tego rozliczani;
zauważcie, że wprawdzie:
Kierujący pojazdem uprzywilejowanym może, pod warunkiem zachowania szczególnej ostrożności, nie stosować się do przepisów o ruchu pojazdów, zatrzymaniu i postoju oraz do znaków i sygnałów drogowych tylko w razie, gdy:
1) uczestniczy:
a) w akcji związanej z ratowaniem życia, zdrowia ludzkiego lub mienia albo koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa lub porządku publicznego albo
b) w przejeździe kolumny pojazdów uprzywilejowanych,
c) w wykonywaniu zadań związanych bezpośrednio z zapewnieniem bezpieczeństwa osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, którym na mocy odrębnych przepisów przysługuje ochrona,
2) pojazd wysyła jednocześnie sygnały świetlny i dźwiękowy; po zatrzymaniu pojazdu nie wymaga się używania sygnału dźwiękowego,
3) w pojeździe włączone są światła drogowe lub mijania.
to jednak wszystko rozbija się właśnie o zarzucenie braku zachowania szczególnej ostrożności i to wystarczy, żeby strażaka, czy kierowcę karetki, jak również policjanta ukarać w przypadku wjazdu pojazdem uprzywilejowanym na "czerwonym świetle" i doprowadzenia na wskutek tego do kolizji;
co nie zmienia faktu, że często moralną winę ponosi "strona przeciwna" - to tak żeby nikt mi nie zarzucił, że bronię kierowców nie stosujących się do art. 9;