Jedna zaleta starych czasów. Za durze długotrwałe akcje w skali kraju (typu Kuźnia Raciborska, powódź z 97 r.) obdarowywano uczestników okolicznościowo ,,złotym medalem za zasługi dla pożarnictwa'', podczas jakiś większych uroczystości, i było dobrze. Kiedy pojawiają się pieniądze, pojawiają się kłopoty. Sam jestem tym obdarowanym i do tej pory nie mogę pojąć dlaczego na 6 w zastępie dostałem tylko ja. Albo wszyscy albo nikt. Ktoś próbował docenić naszą pracę, ale chyba nie przewidział skali z jaką OSP było zaangażowane w niesienie pomocy. Zamiast tych nagród, na podstawie tego ilu strażaków OSP działało podczas tych akcji, na górze powinni dostrzec jaką siłą dysponujemy, i zmienić coś aby nasz potencjał miał coraz większe możliwości, bo jak na razie to dostrzegają nas podczas tak dużych akcji, zapominając jak dużo robimy każdego dnia.