Autor Wątek: Dobre Checi...  (Przeczytany 1815 razy)

Offline zefirek

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 80
Dobre Checi...
« dnia: Lipiec 26, 2005, 22:23:24 »
Mam do was pytanie rzeczywiscie natury egzystencjalnej. Pisze troche "na gorąco" wiec wybaczcie jesli dla niektorych post bedzie bez sensu (dla mnie i moze dla innych ma sens). Forum jest anonimowe wiec mozecie pisac szczerze.
Wiec do rzeczy:
Chce wiedziec jak sobie radzicie jak po prostu spieprzycie "sprawe" i przez was komus moze stac sie cos zlego; jak macie dobre checi, ale np. przez wasza nieuwage cos schrzanicie (tak jak ja dzisiaj :( )??? Mieliscie kiedys takie "wpadki"?
Nie martwcie sie, nie mam depresji :) , generalnie radze sobie z roznymi wpadkami i mam odporna psychike, ale to dzisiajsze natchnelo mnie do zadania takiego pytania. Przypominam ze w strazy nie pracuje, wiec wpadka nie dotyczy zadnej akcji (na szczescie) i szczerze mowiac nie chce zdradzac szczegolow.
Zadaje to pyanie wlasnie na tym forum, bo sprawa dotyczy czyjegos zycia i zdrowia, i uwazam ze niektorz z was (strazakow i nie tylko) tez moga miec podobny dylemat...
pozdrawiam
 

Offline Pedros

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.023
Dobre Checi...
« Odpowiedź #1 dnia: Lipiec 27, 2005, 12:19:52 »
Strażak musi być odporny na takie sytuacje. Tylko ten co siedzi w domu i nic nie robi nie popełnia błędów. Ludzie którzy czymś się zajmują, a zwłaszcza ludzie tacy jak my dla których ratownictwo jest pasją, mają dużo różnych sytuacji w których nie trudno o wypadek z naszej winy. Mimo że oczywiście staramy się nieść pomoc to działamy przecież w warunkach dużego ryzyka. Gdyby ratownik zaczął poważnie brać do siebie wszystkie pomyłki i się nimi tak bardzo przejmować to po jakimś czasie musi skorzystać z pomocy psychologa.
Z drugiej strony takie błędy oczywiście nie mogą pojwiać się zbyt często bo wtedy trzeba zacząć pracować nad sobą.
Wiem, że napisałeś, że twoje problemy nie dotyczą akcji ale nic innego nie potrafię ci napisać.
Myślę, że w "cywilu" trzeba myśleć tak - jeśli to nie była moja wina to się tym nie martwie - a jeśli komuś coś się przytrafiło z mojej winy to oczywiście trzeba się do tego przyznać i sprawę w miarę możliwości naprawić.


Pozdrawiam,

Offline SenseY

  • Weteran
  • *
  • Wiadomości: 706
Dobre Checi...
« Odpowiedź #2 dnia: Lipiec 27, 2005, 13:05:31 »
Jedną zasada należy się kierować. Jeśli coś zepsułeś to nalezy się do tego przyznać.
Natomiast na drugi raz się zastanów, i nie powtórz błędu. Pilnuj się i nie psój sobie opinii. Jestes młody, a więc weź się do pracy i nie przejmuj się jak pseudo-strażacy cos ci będą wytykać. Słuchaj tylko tych którzy wg ciebie zasługuja na to żeby ich słuchać.

Offline młody prezes

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 300
Dobre Checi...
« Odpowiedź #3 dnia: Lipiec 27, 2005, 13:32:40 »
:D glodwa do góry myśl pozytywnie że bedzie dobrze ważne że widzisz swój bład... w końcu nikt nie jest doskonały... i faktycznie jest jedna zasada jak człowiek potrzebuje pomocy to TRZEBA JEJ UDZIELIĆ  
Strażak to taki człowiek, który jest przygotowany na wszystko to na co inni ludzie nie są przygotowani...

Offline młody prezes

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 300
Dobre Checi...
« Odpowiedź #4 dnia: Lipiec 27, 2005, 14:11:06 »
Zefirek zalożyl temat i mi sie przypomniało o tym co mnie sie potkało wiosna tego roku miałem taki przypadek że miałem jechac do miasta i wyszedlem na chwile za dom i zauważyłem że sąsiad grzebie coś pod swoim maluchem nie mówilem mu dzień dobry bo stwierdzilem że może sie ruszyć odruchowo i sie uderzyć czy coś i jak wracałem sąsid krzyknął "ratunku sasiad ratuj mnie!!!" przeklnąłem i przeskoczyłem przez plot podlecialem sąsiad byl przyciśnięty od pasa w górę (cały tułów) pod "bobkiem" w pierwszej chwili nie wiedzałem co zrobić (ręce mi sie zatrzęsły) ale przypomniałem sobie jak gość z PSP na szkoleniach mówił że co by sie nie działo strażak musi zachować zimną krew i sie udało złapałem za próg auta i je podniosłem na tyle żeby sąsiad mógł chociarz spróbować sie wydostać ale nie mógł bałem sie próbować podnosić wyżej żeby spróbować przewrócić go bo już słabłem bardzo (ile można wytrzymać?) powoli opuścilem na niego nie mogłem sie do niego dostać BYŁ PRZYTOMNY (choć gość na podwórku ma bałagan różne pierdoły) to nie znalazłem żadnego dość mocnego kołka żeby wziąść auto na przeciwwage znalazłem klocka drewnianego ale nie mogłem podnieść już auta na dużą wysokość (brakowało mi ok 3-4 cm) zaczołem krzyczeć na pomoc INC NIKOGO NIGDZIE NIE BYŁO było kolo południa więć sie niedziwie TRACIŁ PRZYTOMNOŚĆ powiedziałem że musze dzwonić po straż pobiegłem do siebie bo oni nie mają tel. a ja nie miałem jeszcze komórki zadzwoniłem i SRt byl po ok. 4-5 min w tym czasie stracił przytomność BOŻE TO BYŁO STRASZNE UCZUCIE MYŚLALEM ZE ON UMARŁ A JA GO ZOSTAWIŁEM jak przyjechali to sie nim zajeliśmy (była znana mi obsada) karetke wezwała SK WLEKLI SIE CHOLERNIE A ZA NIMI PRZYJECHALI GRABARZE (FARSA!!) PSP sie nie cackała wezwała pogotowie lotnicze (hyba sie wkurzyli na karetke) i przylecieli po niego na polu zrobili lądowisko AKCJA BYŁA PIERWSZA KLASA tylko później sie zastanawiałem czy to co zrobiłem było tak jak Bozia przykazała??? SĄSIAD ŻYJE PODZIĘKOWAŁ NA JANA POSTAWIŁ IMIENINOWĄ :D  
Strażak to taki człowiek, który jest przygotowany na wszystko to na co inni ludzie nie są przygotowani...

Offline zefirek

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 80
Dobre Checi...
« Odpowiedź #5 dnia: Lipiec 27, 2005, 16:12:24 »
Na poczatek chce powiedziec ze wszystko chyba bedzie OK. Znow dopisalo mi szczescie i Boza pomoc (uff...).
Przyznanie sie do winy jest faktycznie bardzo wazne, chocby dlatego zeby ulzyc troche wlasnemu sumieniu. Nie ukrywam, ze wina byla ewidentnie moja i ucze sie na bledach (drugi raz juz takego bledu nie popelnie!). Mimo ze nie jestem osoba ktora latwo rezygnuje po niepowodzeniach (wrecz odwrotnie bo wtedy biore sie jeszcze bardziej do pracy chcac swoj blad naprawic), to dobrze jest w trudniejszych momentach poczytac pozytywne posty od Was.
Dzieki  ;)  

Offline zefirek

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 80
Dobre Checi...
« Odpowiedź #6 dnia: Lipiec 27, 2005, 16:14:13 »
A z tymi grabarzami za karetka to rzeczywiscie farsa byla!  :lol: