Autor Wątek: Nadgorliwość strażaków z Wrocławia  (Przeczytany 18608 razy)

Offline remfire

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.049
Odp: Nadgorliwość strażaków z Wrocławia
« Odpowiedź #50 dnia: Listopad 07, 2009, 22:53:08 »
Czytam , czytam .. i dochodzę do dość dziwnego wniosku.
Obaj główni dyskutanci przerysowują dość ostro swe poglądy, z tym ze każdy w inną stronę.  Znając spora ilość strażaków nie raz się zetknąłem z opiniami podobnymi do tych które przedstawiają Kasper i M_Walles. Jednak w sytuacjach podobnych do tych przytaczanych tutaj jako przykłady, owi strażacy zazwyczaj zachowywali się dość podobnie - czasami pomagali mimo iż nie było to ich obowiązkiem, a innym razem dość twardo reprezentowali stanowisko służbowe.  I dlatego sądzę że obaj główni dyskutanci w rzeczywistych warunkach, przy identycznej sytuacji tez by się zachowali podobnie , mimo iż tutaj twardo reprezentują zupełnie inne podejście do sprawy ;)
Osobiście uważam że z wszystkim musi być umiar i do każdej sytuacji trzeba podchodzić przede wszystkim z rozsądkiem.
Nadmiar wszystkiego szkodzi - zbyt wielka ilość przepisów które musimy przestrzegać i ich zbyt wielka drobiazgowość często wręcz utrudnia działania , a nie pomaga - przykłady były już wcześniej przytaczane. Z drugiej jednak strony wszyscy zdajemy sobie sprawę że jakiś ramy prawne muszą obowiązywać - każdy z nas wie że prawo daje mu pewne korzyści i skwapliwie z nich korzysta. 
 Dobre uczynki są świetną rzeczą i tu chyba tez nie trzeba nic tłumaczyć . Jednak jeśli mielibyśmy  je wykonywać bardzo często to chyba każdy by doszedł do wniosku że to nie nasza robota która odrywa nas od  naszych rzeczywistych zadań - szkolenia się i bycia w pełni sprawnym w każdej chwili do niesienia pomocy.
Tak więc dopóki wszystko jest w pewnym umiarze przyjmujemy to jako normalność , jednak gdy czegoś jest zbyt dużo zaczynamy odczuwać przesyt. I każdy z nas w pewnych sytuacjach odczuwa jakiś przesyt -  czasami czujemy sie wykorzystywani, a  czasami złościmy się na przepis który zbyt głęboko ingeruje w nasze  działania.
I dlatego uważam że obaj główni dyskutanci tak naprawdę są bardzo podobni - co prawda czuja przesyt innymi sprawami w swoim otoczeniu, ale obu straż leży na sercu :) 
 

Offline ignacy b

  • Weteran
  • *
  • Wiadomości: 699
Odp: Nadgorliwość strażaków z Wrocławia
« Odpowiedź #51 dnia: Listopad 07, 2009, 23:50:48 »
Panowie, może dobrze byłoby pamiętać o podstawowym obowiązku, jakim jest utrzymanie gotowości operacyjnej do zadań ratowniczych. Dosyć niski ( na razie) wskaźnik jednoczesności wezwań dla PSP trochę usypia czujność, stąd nierzadko PSP czyni pozaratownicze świadczenia na rzecz społeczności. I jest fajnie do chwili, kiedy po zakończeniu działań ratowniczych ( czyli likwidacji zagrożeń w trybie pilnym) strażacy realizują działania humanitarne lub z zakresu likwidacji skutków - np. wykonywanie dostępu do osób uznanych przez lekarza za zmarle dla ułatwienia działań komercyjnym przedsiębiorstwom pogrzebowym, a tu nagle wezwanie do pożaru w miejscu, gdzie z JRG można dojechać w ciągu np. 8 minut, a tak to zajęło np. 18.... I kobieta z dzieckiem wyskoczyła z 3 piętra... I KDR może mieć dylemat, czy "punktowanie" u burmistrza jest warte uczucia zakłopotania z powodu opóźnionego przybycia do pożaru. Na razie większość prokuratorów pyta się - "gdzie byliście" i po odpowiedzi "przy wypadku" zamyka temat, ale jak się trafi pan prok X z miejscowości Y  i przeanalizuje meldunek, a media "dotrą" do informacji, to będzie ciekawie. Oczywiście dowódcy wszystkich szczebli staną w obronie KDR twierdząc, że to na ich polecenie strażacy zamiatają liście, odgarniają śnieg, noszą ciężary itp i nie będzie draki, ale troche niesmaku i watpliwości u niektórych może pozostać, a to demoralizuje.....     

Offline remfire

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.049
Odp: Nadgorliwość strażaków z Wrocławia
« Odpowiedź #52 dnia: Listopad 07, 2009, 23:57:55 »
ignacy świetnie rozwinął to, o czym myślałem pisząc te słowa:
Cytuj
Dobre uczynki są świetną rzeczą i tu chyba tez nie trzeba nic tłumaczyć . Jednak jeśli mielibyśmy  je wykonywać bardzo często to chyba każdy by doszedł do wniosku że to nie nasza robota która odrywa nas od  naszych rzeczywistych zadań - szkolenia się i bycia w pełni sprawnym w każdej chwili do niesienia pomocy.

Offline Kasper

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 281
Odp: Nadgorliwość strażaków z Wrocławia
« Odpowiedź #53 dnia: Listopad 08, 2009, 00:27:32 »
@ignacy b mocno przejaskrawione. Może tak jest gdzieś, gdzie są ludzie nie są obyci z podobnymi sytuacjami. Może mają zbyt mało sił i środków - a to już problem organizacji i za taki stan rzeczy odpowiada KW.

Po to ma dyżurny mózg aby z niego korzystać. I tak np. w przypadku mojej Komendy, jeśli my jedziemy do wypadku, pożaru, usuwania skutków co potencjalnie zajmie dużo czasu, dyżurny dokonuje alokacji sił i środków - od JGR zostaje skierowany zastęp z innej JRG i rejon chroniony ma zastęp gotowy do działań.

@remfire pewnie wszyscy są podobni. Jednak nie wszystkim odpowiada bycie dobrym dla innych. Podobnie jak w komunikacji publicznej. Kierowca czy motorniczy czeka do ostatniej chwili widząc biegnącą dziewczynę, żeby tuż przed nią zamknąć drzwi i odjechać. Kierowcy przekonani, że tak nauczą ludzi, aby nie przebiegali przez jezdnie, bo i tak nie pojadą a przebieganie na czerwonym jest niebezpieczne. Jednak pasażerami kierowało przekonanie o życzliwości kierujących i złudzenie, że skoro autobus/tramwaj stoi, to być może postoi kilka sekund dłużej. W pewnym momencie, zauważyłem zmianę. Przypuszczam robotę psychologa, ponieważ kierowcy i motorniczowie zaczęli wpuszczać przybiegających ludzi. Przypuszczam także, iż odbiło się to pozytywnie na nich samych. Bycie dobrym niezwykle satysfakcjonuje i śmiało mogę powiedzieć - jest w pewnym wymiarze autoterpią.

Oczywiście nie zawsze ludzie wzywają SP w dobrej wierze. Czasem wychodzą z postawą roszczeniową. I tutaj odgrywamy rolę edukatorów. Nierzadko konieczne jest postraszenie zwrotem kosztów przyjazdu.

Tego typu przypadki nie są częste. Zwykle strażacy pomagają - takie jest oczekiwanie społeczne. Gdybyśmy przy każdym wezwaniu odmawiali pomocy, szczególnie najuboższym i niesprawnym w pełni ludziom, w rezultacie SP straciłaby na wizerunku.

Przytoczę tu na przykładzie Biblijny obraz Jezusa. Pasterz, który był wśród ludzi. Nie niedostępny i złowrogi Bóg w niebiosach, któremu nie można spojrzeć w oczy. Najzwyczajniejszy pasterz, który zapewne chodził do tej samej latryny i podcierał się tymi samymi liśćmi co jego uczniowie... Jego zwyczajność nie przeszkadzała im Go kochać i darzyć szacunkiem.

Pielęgnowanie wizerunku drobnymi uczynkami pozytywnie wpływa na odbiór społeczny.
Najzwyczajniejszy odruch - ludzie z doświadczenia wiedzą na kim mogą polegać.
« Ostatnia zmiana: Listopad 08, 2009, 09:47:14 wysłana przez Kasper »
Cuiusvis hominis est errare, nullius nisi insipientis in errore perseverare. Cyceron.

Oceniając człowieka pomyśl, co byłby wart, gdyby nie był na stanowisku. Oscar Wilde

Offline remfire

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.049
Odp: Nadgorliwość strażaków z Wrocławia
« Odpowiedź #54 dnia: Listopad 08, 2009, 12:09:32 »
Biblię zostawmy w spokoju, nie nam się porównywać do postaci w niej opisanych.
Czy ja gdziekolwiek napisałem że należy odmawiać pomocy ?  Przecież tak naprawdę nasza służba jest do tego powołana i każdy z nas odczuwa taka potrzebę oraz satysfakcję z dobrze udzielonej pomocy. Problemem nie jest więc dylemat czy udzielać pomocy , ale czy udzielać jej w każdym przypadku i w każdym momencie.
Stwierdzasz że przykład podany przez ignaca jest przejaskrawiony, a ja powiem że tego typu sytuacje wcale nie są sporadyczne - nie raz nerwy są poszarpane gdy pojawia się zgłoszenie o pożarze lub wypadku, a chłopaki akurat robią coś co tak naprawdę nie jest działaniem ratowniczym i w związku z tym czasy dojazdu się wydłużają, sprzęt dociera w innej kolejności niż powinien itp.
Jeśli ktoś w czasie służby chce sprawić ów przysłowiowy dobry uczynek, to oczywiście jego sprawa i chwała mu za to. Jednak jeśli aby go wykonać trzeba angażować pojazd wraz z obsadą , dyżurnego SK ( aby przeorganizował czasowo zasady dysponowania) i obsadę innego pojazdu w celu ewentualnego zastąpienia tego pierwszego , to sprawa siłą rzeczy staje się sprawą służbową.
O KW która ma jeszcze zastanawiac się w takim przypadku nad organizacją całego systemu nie ma nawet co wspominać - wypada jednak przypomnieć że w naszym kraju w większości są powiaty które maja do dyspozycji wyłącznie jedną JRG ( często z obsadą 5 osób) , a kolejna w sąsiednim powiecie bywa oddalona o 30-40km.
Na koniec jeszcze jedna uwaga -  zgadzam się z opinia że pielęgnowanie wizerunku drobnymi uczynkami pozytywnie wpływa na odbiór społeczny, a wizerunek jest rzeczą ważną. Jednak dla mnie ważniejsza sprawą jest to jak sobie dajemy radę w przypadku pożaru czy wypadku - jak szybko dojedziemy, z jakim sprzętem , w jakim stanie psychofizycznym  itp , a w efekcie jak szybko usuniemy zagrożenie.
 A mam dziwne przeświadczenie że jedna dobrze przeprowadzona akcja, w której szybko i sprawnie udzielamy pomocy, o wiele bardziej wpływa na pozytywny wizerunek , niż cała masa obciętych gałązek, odśnieżonych wejść czy zawieszonych transparentów.
Podsumowując -  nie popadajmy w skrajności , robić można różne rzeczy , ale zawsze trzeba pamiętać o tym że każde nasze działanie może wpłynąć na wykonywanie innych zadań, które zawsze dla nas będą priorytetem. 

Offline Kasper

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 281
Odp: Nadgorliwość strażaków z Wrocławia
« Odpowiedź #55 dnia: Listopad 08, 2009, 12:55:40 »
Chyba wiem co masz na myśli.

Cytat: remfire
A mam dziwne przeświadczenie że jedna dobrze przeprowadzona akcja, w której szybko i sprawnie udzielamy pomocy, o wiele bardziej wpływa na pozytywny wizerunek , niż cała masa obciętych gałązek, odśnieżonych wejść czy zawieszonych transparentów.
Nie twierdzę, że podstawą działania mają być wyłącznie sytuacje, które wymieniasz. Wręcz przeciwnie. Mamy być w gotowości. Istnieją wątki działań podyktowane czynnikiem społeczno-ekonomicznym. Przykłady przewijały się wcześniej.

Myślę, że można pogodzić gotowość bojową z działalnością prospołeczną gdy takie czynności nie zajmują dłuższego czasu ani nie angażują dużej ilości środków.

Bywają i bywać będą sytuacje, w których zastęp pojedzie dozorować palącą się stertę na końcu rejonu a na przeciw koszar wybuchnie pożar kamienicy...
Cuiusvis hominis est errare, nullius nisi insipientis in errore perseverare. Cyceron.

Oceniając człowieka pomyśl, co byłby wart, gdyby nie był na stanowisku. Oscar Wilde

Offline tomstrazak

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 287
Odp: Nadgorliwość strażaków z Wrocławia
« Odpowiedź #56 dnia: Listopad 08, 2009, 20:39:46 »
Czytam , czytam .. i dochodzę do dość dziwnego wniosku.
Obaj główni dyskutanci przerysowują dość ostro swe poglądy, z tym ze każdy w inną stronę.  Znając spora ilość strażaków nie raz się zetknąłem z opiniami podobnymi do tych które przedstawiają Kasper i M_Walles. Jednak w sytuacjach podobnych do tych przytaczanych tutaj jako przykłady, owi strażacy zazwyczaj zachowywali się dość podobnie - czasami pomagali mimo iż nie było to ich obowiązkiem, a innym razem dość twardo reprezentowali stanowisko służbowe.  I dlatego sądzę że obaj główni dyskutanci w rzeczywistych warunkach, przy identycznej sytuacji tez by się zachowali podobnie , mimo iż tutaj twardo reprezentują zupełnie inne podejście do sprawy ;)
Osobiście uważam że z wszystkim musi być umiar i do każdej sytuacji trzeba podchodzić przede wszystkim z rozsądkiem.
Nadmiar wszystkiego szkodzi - zbyt wielka ilość przepisów które musimy przestrzegać i ich zbyt wielka drobiazgowość często wręcz utrudnia działania , a nie pomaga - przykłady były już wcześniej przytaczane. Z drugiej jednak strony wszyscy zdajemy sobie sprawę że jakiś ramy prawne muszą obowiązywać - każdy z nas wie że prawo daje mu pewne korzyści i skwapliwie z nich korzysta. 
 Dobre uczynki są świetną rzeczą i tu chyba tez nie trzeba nic tłumaczyć . Jednak jeśli mielibyśmy  je wykonywać bardzo często to chyba każdy by doszedł do wniosku że to nie nasza robota która odrywa nas od  naszych rzeczywistych zadań - szkolenia się i bycia w pełni sprawnym w każdej chwili do niesienia pomocy.
Tak więc dopóki wszystko jest w pewnym umiarze przyjmujemy to jako normalność , jednak gdy czegoś jest zbyt dużo zaczynamy odczuwać przesyt. I każdy z nas w pewnych sytuacjach odczuwa jakiś przesyt -  czasami czujemy sie wykorzystywani, a  czasami złościmy się na przepis który zbyt głęboko ingeruje w nasze  działania.
I dlatego uważam że obaj główni dyskutanci tak naprawdę są bardzo podobni - co prawda czuja przesyt innymi sprawami w swoim otoczeniu, ale obu straż leży na sercu :) 
 




No i co z tego? Straż nie jest od tego, żeby nas lubiano! Straż ma zadania do wykonania zgodnie z ustawą o PSP. Tam nie ma nic o sympatii.


   A ja myślę,że M_Walles ma trochę zbyt przerysowane poglądy i najgorsze jest to, że chyba wierzy,że ma racje.

  Co do zachwiania gotowości bojowej,to idąc tym tokiem myślenia co ignacy b ,
nie możemy jeździć na ćwiczenia na obiekcie, na W_F, ćwiczenia na placu to też opóźnienie wyjazdu,  nie mówiąc już o rozwinięciu na wspinalni. Spanie w nocy to strata ok. 1 minuty. Najlepiej siedzieć w samochodzie i czekać :rolleyes:.





Offline zero-11

  • Search & Rescue
  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 2.525
  • 84810
Odp: Nadgorliwość strażaków z Wrocławia
« Odpowiedź #57 dnia: Listopad 08, 2009, 20:58:39 »
W naszym fachu kluczową rolę odgrywa zdarzenie losowe - nie wiadomo co, gdzie i kiedy się może wydarzyć i kiedy będziemy potrzebni. Oczywiście nie należy popadać w skrajność i czekać jedynie na dzwonki. Przykład podany przez @Ignacego mógłby wyglądać równie dobrze tak:
strażacy realizują działania humanitarne lub z zakresu likwidacji skutków - np. wykonywanie dostępu do osób uznanych przez lekarza za zmarle dla ułatwienia działań komercyjnym przedsiębiorstwom pogrzebowym, a tu nagle wezwanie do pożaru w miejscu, gdzie z JRG można dojechać w ciągu np...
.. no np. 18 min., a z miejsca w którym aktualnie są zastępy w 8 min. I może właśnie dlatego to kobieta z dzieckiem nie wyskoczyła z okna 3 piętra lecz została uratowana.

Różnica w tym, że w przypadku podanym przez @Ignacego prokurator faktycznie może żądać wyjaśnień gdzie i czemu były zastępy - w tym drugim przypadku nikt nie będzie zadawał żadnych pytać strażakom, choć cel i miejsce prowadzonych pozaplanowych działań było to samo.

IT'S NOT SOMETHING YOU DO. IT'S SOMETHING YOU ARE!

Offline kolumb 112

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 276
Odp: Nadgorliwość strażaków z Wrocławia
« Odpowiedź #58 dnia: Listopad 08, 2009, 23:06:41 »
Cytuj
Po to ma dyżurny mózg aby z niego korzystać. I tak np. w przypadku mojej Komendy, jeśli my jedziemy do wypadku, pożaru, usuwania skutków co potencjalnie zajmie dużo czasu, dyżurny dokonuje alokacji sił i środków - od JGR zostaje skierowany zastęp z innej JRG i rejon chroniony ma zastęp gotowy do działań.
Kolego Kasper o jakie usuwanie skutków Tobie chodzi i czego? W ustawie o PSP nie ma takich zadań. Naprawianie czy odbudowa mostów po powodzi to nie nasze zadanie. A to są przecież właśnie skutki powodzi. ignacy b wyłożył zwięźle pewną filozofię myślenia ratowniczego która moim zdaniem służy naszej formacji bo inaczej znowu będziemy z kurników wynosić uduszone kury jak w 2007r. Trzymajmy się swoich zadań realizowanych w trybie pilnym inne realizujmy w miarę możliwości nie kosztem jakości jednak zadań podstawowych (ustawowych jak kto woli).
Pozdrawiam,

Offline M_Walles

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 51
Odp: Nadgorliwość strażaków z Wrocławia
« Odpowiedź #59 dnia: Listopad 08, 2009, 23:50:21 »
Widzę że na forum zwyczaje jak w JRG... Reakcja dopiero na krzyk;-)
Cieszę się, że choć ignacy b i kolumb 112 mają ciut podobne podejście co ja.

---
« Ostatnia zmiana: Listopad 09, 2009, 00:03:08 wysłana przez M_Walles »
"Ten kto biernie akceptuje zło, jest za nie tak samo odpowiedzialny jak ten, co je popełnia."
— Martin Luther King

Offline remfire

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.049
Odp: Nadgorliwość strażaków z Wrocławia
« Odpowiedź #60 dnia: Listopad 09, 2009, 00:00:52 »
Cieszę się, że choć ignacy b i kolumb 112 mają podobne podejście co ja.
Nie tylko..  mimo pewnych różnic znacznie bliżej mi do pogladu że trzeba się trzymać pewnych zasad w imie wyższego dobra, niz dbać o PR  i ganiać na każde skinienie.
 Uważam tak mimo iz nie jestem zwolennikiem regulacji prawnych w każdym drobiazgu ;)   

Offline Kasper

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 281
Odp: Nadgorliwość strażaków z Wrocławia
« Odpowiedź #61 dnia: Listopad 09, 2009, 11:00:23 »
Kolego Kasper o jakie usuwanie skutków Tobie chodzi i czego? W ustawie o PSP nie ma takich zadań. Naprawianie czy odbudowa mostów po powodzi to nie nasze zadanie. A to są przecież właśnie skutki powodzi.

Kolego @kolumb 112 powiedzieć, iż nadinterpretujesz moje słowa to mało. Skutkiem kolizji drogowej jest rozsypane szkoło na jezdni, skutkiem nieszczelności wyciek oleju z przewodu paliwowego czy skutkiem porywistego wiatru są zagrażające nadłamane konary...

Dlaczego łatwiej przyczepić się do drobiazgów, do których z łatwością można dorobić teorię pasującą do danych przekonań?

Dlaczego nie odnieść się do niewygodnych pytań czy twierdzeń, które utrudniają zdefiniowanie danego stanowiska? Np:

Cytat: Kasper
A jeśli tak myślisz, to wytłumacz jak to się dzieje, że na festyn z okazji dożynek na końcu rejonu wyjeżdża wóz i uświetnia imprezę swoją obecnością. Co powiesz na wysyłanie zastępu do szkół aby opowiedzieć o zawodzie strażaka? Niewątpliwie jest uszczupleniem sił i środków danej KP i gdyby się doszukiwać i przyczepiać do wszystkiego, można postawić zarzut złamania przepisów. Bo gdzie wg. przepisów mają być wozy bojowe?

Cytat: zero-11
"Jedziemy, bo było zgłoszenie o zagrożeniu" - uważasz, że we Wrocławiu osoba zgłaszająca nie mówiła o zagrożeniu? Nie wiesz, że w bardzo wielu przypadkach zgłoszenie znacznie odbiega od sytuacji zastanej - to, co jest zagrożeniem dla 70-letniego dziadka może być dla Ciebie całkowitą normą.

Cytat: Kasper
Cytat: M_Walles
Jestem uparty i nadal pozostanę przy swoim. Kiep na klatce to wydumane zagrożenie. Choćbyś zrobił ankietę i przegłosował ;)
A tlący się niedopałek na drewnianej klatce schodowej w poniemieckiej kamienicy?
Ogrodzisz taśmą i niech wzywają sprzątaczkę?

Cytat: tomstrazak
Co do zachwiania gotowości bojowej,to idąc tym tokiem myślenia co ignacy b ,
nie możemy jeździć na ćwiczenia na obiekcie, na W_F, ćwiczenia na placu to też opóźnienie wyjazdu,  nie mówiąc już o rozwinięciu na wspinalni. Spanie w nocy to strata ok. 1 minuty. Najlepiej siedzieć w samochodzie i czekać :rolleyes:.

Przejdźmy dalej:

Cytat: kolummb 112
ignacy b wyłożył zwięźle pewną filozofię myślenia ratowniczego która moim zdaniem służy naszej formacji bo inaczej znowu będziemy z kurników wynosić uduszone kury jak w 2007r. Trzymajmy się swoich zadań realizowanych w trybie pilnym inne realizujmy w miarę możliwości nie kosztem jakości jednak zadań podstawowych (ustawowych jak kto woli).

@kolumb 112 - dokładnie to mam na myśli.

Weźmy dowolną sytuację za przykład.

Jeśli wyjedziesz do zdarzenia, które z treści wezwania dla danej osoby w jej subiektywnej ocenie jest zagrożeniem.
Wg. Twojej bardziej obiektywnej oceny, bezpośredniego zagrożenia nie stwierdzasz ale widzisz, że do usunięcia problemu wystarczy np. zdjąć bosak i strącić sople, szczelinę w murze skąd wydostają się osy zakleić pianką czy wyjść z dobrą radą. Biorąc pod uwagę czynniki:
1. Już tam jesteś, siły i środki są zadysponowane,
2.Czas usunięcia pośredniego zagrożenia jest krótszy aniżeli droga do miejsca wezwania
3. Czas usunięcia jest porównywalny do ogrodzenia taśmą :)
4. Osoba wzywająca z obiektywnych przyczyn nie jest w stanie poradzić sobie z problemem w chwili przybycia ani w najbliższej przyszłości.
 

Przepisy są narzędziem mającym na celu stabilizację naszego życia. Narzędzia nie mogą determinować naszych potrzeb. Jako obywatel mam obligatoryjne prawo do życia, opieki zdrowotnej, poszanowania i godności... Gwarantuje mi to wszystko prawo. Ale gdyby ów przepisów by nie było, to te wartości nadal istnieją. Spójrzcie na plemiona afrykańskie czy z puszcz ameryki płd. Nie mają przepisów ale wartości te są uniwersalne i nie mają granic ani terytorialnych państw anie geograficznych.

Czy młotek może dyktować kowalowi jak ma wykuć podkowę? Z absurdami mieliśmy do czynienia z UE gdy był przepis na kształt ogórka.

Tak sobie myślę, że zaraz ktoś rzuci porównanie np. do Ust. prawo o ruchu drogowym. Oczywiście, że nie można pewnych rzeczy interpretować dowolnie. Aczkolwiek opierając się na tym przykładzie, należy zaznaczyć, iż jest to instrukcja do korzystania z narzędzia jakim jest samochód. Dokładnie jak w przypadku młotka. Niezgodne z instrukcją użycie może mieć negatywne skutki w obu przypadkach. Młotek służy min. do wbijania gwoździ i jeśli niezgodnie z instrukcją ktoś puknie się w czoło jest sam sobie winien. Można to przełożyć na jazdę autem lewym pasem ruchu...

Przepisy są potrzebne i należy się do nich stosować. Niemniej interpretacja przepisów powinna być zawsze na korzyść człowieka.

Tutaj odniosę się do przypadków urzędniczych interwencji gdy odbierane są dzieci rodzicom, którzy wg. urzędników nie mają środków na utrzymanie. Dziecko zostaje przekazane do domu dziecka, gdzie koszt jego utrzymania jest 3x większy aniżeli dochód wymagany przez urzędników. Zamiast dać rodzicom zapomogę dochodzi do paradoksalnego powielania kosztów.

Ślepe spojrzenie w przepisy nie poprawi sytuacji w SP ani sytuacji ludzi.

Cytat: remfire
Osobiście uważam że z wszystkim musi być umiar i do każdej sytuacji trzeba podchodzić przede wszystkim z rozsądkiem.
Nadmiar wszystkiego szkodzi - zbyt wielka ilość przepisów które musimy przestrzegać i ich zbyt wielka drobiazgowość często wręcz utrudnia działania , a nie pomaga - przykłady były już wcześniej przytaczane. Z drugiej jednak strony wszyscy zdajemy sobie sprawę że jakiś ramy prawne muszą obowiązywać - każdy z nas wie że prawo daje mu pewne korzyści i skwapliwie z nich korzysta.
Cuiusvis hominis est errare, nullius nisi insipientis in errore perseverare. Cyceron.

Oceniając człowieka pomyśl, co byłby wart, gdyby nie był na stanowisku. Oscar Wilde

Offline zero-11

  • Search & Rescue
  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 2.525
  • 84810
Odp: Nadgorliwość strażaków z Wrocławia
« Odpowiedź #62 dnia: Listopad 09, 2009, 11:46:34 »
Przepisy są potrzebne i należy się do nich stosować. Niemniej interpretacja przepisów powinna być zawsze na korzyść człowieka.

Trudno się z tym nie zgodzić. Jak już wcześniej napisałem - przepisy tworzone są przez człowieka (istotę czasem omylną) i nie zawsze na korzyść człowieka.
Przykładów macie mnóstwo, dość absurdów prawnych podawanych w mediach:
"wzywa się osobę ..... urodzoną w 1818 r. do stawienia się w urzędzie...."
w innym przypadku ktoś musiał udowadniać, że żyje!!! papiery mówiły co innego, a facet z krwi i kości musiał udowodnić urzędnikom, że nie jest trupem.
i jedna z ostatnio zasłyszanych ciekawostek - według urzędników pewna młoda kobieta (panna) wcale nie jest panna, lecz wzięła ślub dnia tego i tego.

Właśnie takie mamy przepisy. Dlatego najważniejszy jest zdrowy rozsądek i zdolność interpretacji na bieżąco.

pozdr.

IT'S NOT SOMETHING YOU DO. IT'S SOMETHING YOU ARE!