Tak się składa że dość dobrze znam życie na tzw. prowincji - nie mieszkam w mieście wojewódzkim , ani nawet w powiatowym.
Jednak przez teren mojego miasteczka przebiega droga krajowa, oraz droga wojewódzka - skrzyżowanie na wjeździe do miasta. W związku z tym nie narzekamy na niewieli ruch drogowy , a co się z tym wiąże nie brakuje również sytuacji gdzie musi interweniować Straż Pożarna.
Moja OSP w tym roku już "zaliczyła" m.in dwa wypadki z udziałem autobusu, kilka z ciężarówkami, a o osobówkach nie wspomnę. Najbliższa JRG ma do nas kilkanaście kilometrów, kolejna ok 20km. Siłą rzeczy to OSP jest więc zazwyczaj pierwsza na miejscu zdarzenia.
I stąd wynika moje doświadczenie w tej sprawie - gdy przyjeżdzamy to zazwyczaj blokujemy ruch o ile trzeba podjąć działania ratownicze , a gdy dojeżdza JRG i Policja to juz wtedy jest ich zmartwienie.
Mamy tez swoje doświadczenia - bywało że musieliśmy wskakiwać do rowu , innym razem policjant który kierował ruchem spowodował kolejną stłuczke - więc nie mamy zamiaru podejmować się kierowania ruchem , a już na pewno nie zamierzamy płacić za szkolenia w tym zakresie.
A co do Zarządców , to oni zawsze siedzą cicho aby mieć spokój . Jednak na naszym terenie przyjęto zasadę że zawsze powiadamia się zarządce w przypadku poważniejszego zdarzenia ( zablokowania ruchu), bo tylko oni mogą prawnie sprawdzić czy droga nie jest uszkodzona po wypadku i czy nie trzeba np. czasowo ograniczyć dopuszczalnej prędkości. Wiem że powiadomienie zarzadcy nie jest tak łątwe jak zadysponowanie Straży
, ale u nas stosuje się to w przypadku wszystkich dróg przebiegających przez nasz teren - krajowej , wojewódzkich, powiatowych i gminnych- czasami trwa to dosć długo , ale powoli wszyscy sie przyzwyczajają.