Przepraszam każdego, kogo uraziłem. Ale mundur, który nosimy jest tak piękny, że warto poświęcić za niego nawet osobiste dobro. Mam duszę artysty chciałem namalować obraz. Nie ukrywam, że mam talent. Było nawet kilka przymiarek z mojej strony. Lecz doszedłem do wniosku, że tylko dzieci są w stanie namalować coś o nas. Temat jest tak trudny dla dorosłego człowieka. Do tego trzeba mieć czystą duszę, dzieciom przychodzi to łatwiej. O wojnie, o wojsku, o bitwach to miliony arcydzieł np. Bitwa pod Grunwaldem, można przytaczać w nieskończoność. A o nas tak niewiele, to świadczy o skali trudności. Mamy najpiękniejszy mundur w kraju. Żołnierz naraża się i ginie dla ojczyzny, ale i niesie śmierć ze sobą dla wroga. Strażak ginie, co tu ukrywać ma pecha przecież nie chce zginąć, bo ceni życie innych i swoje a my mamy to przeświadczenie, że nie na darmo zginął, poległ dla sprawy. My żyjący tworzymy historię, bo jest nam bardzo potrzebna. Temu, co zginął to wszystko jedno, w cierpieniach pozostaje tylko najbliższa rodzina. Najwyższy czas powiedzieć niektórym o tym, że trzeba mocno się pilnować. Przez ostatnie 20 lat JRG-4 w Warszawie nie jedno widziała, nawet śmierć pijanego wyższego oficera, który spadł ze schodów. Zrytą ziemię medalami, bo wódka powaliła nie jednego w mundurze galowym. Pogubione odznaczenia, pourywane sznury od munduru galowego po wielu oficjalnych uroczystościach. Wszystko jest w pełnym uroczystym podniosłym nastroju. Pełna kontrola spożycia alkoholu jak są Komendanci, kieliszeczek winka sączony przez godziny, na bardzo wysokim poziomie dyskusje, a jak ich nie ma to Ameryka. Kota nie ma myszy harcują. Ciekawe, co by napisały nasze żony gdyby dowiedziały się, że można wypowiadać swoje opinię na Forum strażaków. Moje trzęsienie na forum to mały wibratorek, przy tym, co one mają do powiedzenia. Panowie do tych nielicznych, Ja też nie umiem pić alkoholu, dlatego postanowiłem dla moich dzieci i dla sprawy zrobić przerwę przez 20 lat. Wytrzymałem 13 lat pozostało 7 lat. Jak dożyję to wytrzymam na pewno. Wiem, że obraziłem niektórych z nas, ale na wytłumaczenie mogę powiedzieć tylko, że byłem bardzo przejęty tym wszystkim oraz wzburzony. Niekiedy nadgorliwość w przygotowaniach do uroczystości jest bardzo dla nas męcząca np. trzymanie nas w upale w hełmach nomeksach na placu kilka godzin, bo mają przyjechać amerykańscy strażacy to lekka przesada, takie zachowania długo się pamięta. Nie ma, co panikować poradzimy sobie nie będzie plamy, trochę luzu. Moim zdaniem D-ca JRG powinien ostatni jako gospodarz opuścić każdą oficjalną i nieoficjalną imprezę słyszałem, że jest za to wszystko odpowiedzialny, co dzieje się w jednostce. Coś o sobie. Nie jestem taki superman jak tu się wcześniej przedstawiłem, Na pewno są lepsi ode mnie na oddziale. Czasami jak mi coś się nie uda przy akcji, to mi koledzy doradzą pouczą a nawet mnie dobrze skarcą. Zdaję sobie sprawę, że nie jeden ma większe doświadczenie niż ja i więcej zrobił dla Jednostki. Kończąc proszę D-cę JRG-4 trzeba otworzyć się na ludzi. Samemu nic się nie zdziała. My tez chcemy się podzielić swoimi troskami i problemami i doświadczeniami. Od D-cy zastępu, D-ców zmian, po przez D-cy JRG, Naczelników, Komendantów taki los i obowiązek wysłuchiwać podwładnych.
Dzięki wszystkim za pomoc i wsparcie. Zgoda buduje niezgoda rujnuje.
Postanowiłem zaprzestać prowadzenie rozmów na ten temat. Mam nadzieję, że wszyscy zrozumiemy, że musimy być razem. Przepraszam D-cę, JRG-4 w Warszawie za niekiedy krzywdzące go moje zachowanie na Forum. Jakie to dziwne sam szukałem u kogoś honoru a zachowywałem się tak jakbym czasami go nie miał. Ten temat poruszony na Forum jest bardzo ważny „Jak nas widzą tak nas piszą”. Mam zapewnienie przedstawiciela Związku Zawodowego Solidarność, że Związek będzie czuwał nad sprawą by nam ulżyć w pracy, że przy najbliższych przewidzianych remontach będą starali się wpłynąć na dowództwo JRG-4 by nam ulżyć w problemach socjalnych jak zobaczą, że coś będzie nie tak. Jeszcze raz dziękuję za wsparcie i przepraszam tych, co czują się urażeni. Ale mam jedną taką dziką satysfakcję. Ulżyło mi wywaliłem z siebie, co mi leżało od dawna na wątrobie. Może ktoś to zrozumie i stanie się lepszy przez to zamieszanie. Do Koleżanek i Kolegów czy warto było jak w moim przypadku tak się zachować. A może ktoś mi podpowie czy terapia szokowa musi być czasami uruchomiona a może należy wprowadzić taki mechanizm prawny by można było uniknąć takiej desperacji. Z poważaniem
Asp Mariusz Morawski