Witam!
Zacznę całą historię od przedstawienia kilku faktów. Otóż moim sąsiadem jest strażak w wieku około 40 lat który służy dalej. Ma żonę i córkę. Jako sąsiedzi nie przypadliśmy "sobie do gustu". Specjalnie wziąłem to w cudzysłów bo to jest lekko powiedziane. Poszło o granice (około 8 lat temu) oczywiście, ale chcąc mieć święty spokój nie kazaliśmy im burzyć płotu i dobudowali sobie go do końca (pół płotu już było). Odtąd zaczęła się katorga... Kilkanaście razy przesadzał ale dziś już moja mama nie wytrzymała i się popłakała. Mieszkam z rodzicami. Akurat robiła coś z siostrą na strychu (wzdłuż płotu rosną po ich i stronie na szczęście wysokie tuje...),a u sąsiada bimba tzn. coś tam popijał bo jego szwagierka wróciła z Irlandii. W pewnym momencie sąsiad zaczął się głośno śmiać i gdy mama popatrzyła się w jego stronę sTRAŻAK pokazał jej środkowego palca... Ona coś tam mu odpowiedziała, a później w jej stronę znów poleciały obelgi... Dalej szkoda pisać... Sami się pewnie domyślacie. To niestety nie pierwsze takie zachowanie "honorowego strażaka". Stąd tez mam pytanie. Moja mama che pójść do komendanta i powiedzieć o jego zachowaniu wobec kobiet, sąsiadów, ludzi... Jak myślicie jak można sobie z takim chamem poradzić? Naprawdę on ma się za nie wiadomo kogo. Może moja rodzina żyje skromnie ale niczego nam nie brakuje. Ciężko wszyscy pracujemy. Dzisiejsze obelgi zabolały dosyć mocno. Jego super żona powiedziała, "nie patrz się tam na to dziadostwo". Naprawdę kto go pozna lepiej przekonuje się jaki on jest. Nie che robić tu z siebie i swojej rodziny męczenników lub kogoś w tym stylu, ale naprawdę życie obok niego jest okropne.
P.S.
Opowiem jedną, z zabawniejszych historii z nimi: Mianowicie kiedy pracowałem w pewnej firmie, szef powiedział, żebym sobie wziął pewien mebel. Wiec go załadowałem na firmowy samochód i pojechałem do domu. Wjechałem na plac i stanąłem miedzy domem a garażem (mój garaż graniczy z ich posesja i wtedy tuje nie były takie duże i rozrośnięte). Mając po stronie bardzo wścibską sąsiadkę stanąłem tak na ukos żeby otwierając drzwi od samochodu z tyłu nie było widać co wnoszę. Razem z tatą próbujemy wyciągnąć "przesyłkę", ale drzwi się coś zamykały. Podszedłem wiec i chciałem je zablokować, i naglę aż sam się przestraszyłem. Sąsiadka stała i patrzyła przy samych tujach, przy siatce. Jak mnie zobaczyła aż podskoczyła (ja tez się wtedy przestraszyłem he he) i się schowała za ścianę za mój garaż. Ja niestety nie mogłem się powstrzymać i zacząłem się śmiać, a od niej oczywiście usłyszałem zaraz jakieś bluzgi ale sytuacja była na tyle zabawna że jej przez 5 min nic nie mogłem odpowiedzieć, tak się śmiałem...