Napisałem oficjalnie że posłużyłem się cytatami – mogłem je napisać swoimi słowami tylko po co ?
Druga spraw animozje są mi znane , akurat metody Krakowską znam również, byłem uczyłem się , Pytanie czy fakt zrobienia w ramach IRM kilku kursów i jednego filmu umożliwia nazwanie kogoś fachowcem, to sprawa sporna . To dalej jakaś forma komercji, a nie myślenia koncepcyjnego.
Należy zauważyć jednak , że postawa Krakowa i zresztą nie tylko bo programy dalej różnią się jeszcze w jednym czy dwóch województwach i nie tylko segregacji, ( na przykład unieruchamiania na desce ) świadczy o tym jak ten system w Staży Pożarnej jest słaby .
Jak idę na kurs i słyszę , a z taką wiedzą wracają kursanci z Krakowa , że procedura KSRG mówią tak ale wykładowca uważa inaczej – to Panowie mylimy pojęcia i światy . Koordynatorzy się spotykają , opracowują pewna metodykę , ktoś to konsultuje i ktoś zatwierdza , a ktoś inny w formacji mundurowej zatrudnia na stanowiskach . W efekcie jak małe dzieci w piaskownicy się co poniektórzy zachowują , wypada tylko powiesić na wieszaku mundur brygadiera i nie siać destrukcji – bo nie strażak jest winny że ktoś nie umie się dostosować do podejrzewam większości , jeśli taka metodyka funkcjonuje oficjalnie, przelewając na kursantów swoje żale , niedowartościowanie czy frustracie .
W efekcie strażak ( tak naprawdę nie medyczny ) ma namieszane w głowie , sam tego nie jest w stanie ocenić , skorygować . Rodzą się pytania , których nie powinno być , bo to co robimy to oficjalnie 66 h kursu i by było skuteczne musi być spójne , nie może rodzić pytań – bo w akcji te pytanie przeradzają się w blokadę , którą można zauważyć już choćby na forum .
Ale konkretnie, Pana z KG akurat chyba niema, wiem że miał wyjechać na dwa tygodnie więc zostałem sam na polu walki.
Natomiast zastanawiam się, czy dobrze jest przyjmować te zasady za pewnik, wyłączając jednocześnie logiczne myślenie. Np. "2. bez poszkodowanych w grupie „czerwonej” zdarzenie nie ma charakteru masowego". Tyle, że aby znaleźć CZERWONYCH najpierw trzeba wdrożyć procedury zdarzenia masowego i co za tym idzie segregacji. Czyli w pierwszych minutach to jednak BĘDZIE zdarzenie masowe.
Nie będzie
Z tego co pamiętam – i chyba dyskutowaliśmy nawet o tym na tym forum dość szeroko – zresztą zgodne z metodyką postępowania – ocenę stanu poszkodowanych i wyznaczenie priorytetów medycznych wykonujemy w każdym zdarzeniu mnogim . Czyli prowadzisz segregację – jakaś logika wskazuje że nie idzie inaczej prowadzić akcji jak najpierw nie ocenisz stanu poszkodowanych . Nie wiem ale nie rozumiem problemu . Wyznaczony koordynator rozpoczyna ocenę 5 poszkodowanych – po zbadaniu dwóch i uznaniu ich za „czerwonych” informuje KDR , że w jego ocenie zdarzenie ma charakter masowy , dalej kontynuując i wdrażając stosowna metodykę . W większości przypadków nie potrzeba nawet wielkich zabiegów wystarczy wysiąść z wozu i rzucić okiem na miejsce zdarzenia .
No i właśnie to są te problemy ze zdarzeniami masowymi i segregacją. Prowadzimy RKO i (w sytuacji opisanej przez Miko) musimy od niej odstąpić by dokonać oceny stanu poszkodowanych w drugim wypadku, mimo, iż w konsekwencji tej oceny nie stwierdzimy żadnych "czerwonych".
Fakt może trochę spaliłem – ale było późno i nie wyselekcjonowałem przypadku .
Musimy nie musimy rzecz wtórna – jak mówiłem posłużyłem się hipotezą i jak będziemy ją tak rozpatrywać to równie dobrze RKO może prowadzić jeden ratownik , a drugi prowadzić ocenę kolaży W tym przypadku jest jeszcze jeden teoretycznie większy problem , który zrodzi kolejne pytania i dylematy ratownicze. Dlatego dalej uważam , że nie jest to takie proste, a dla mnie wręcz bardzo trudne choćby z punktu moralnego .
Druga sprawa - czy potencjalny "czarny" uznany przez nas za "żółtego" (z racji braku lekarza na miejscu) ma priorytet przed zwykłym "żółtym"?? Bo jeśli tak, to chyba należałoby go inaczej oznaczyć, aby w momencie dojazdu większej ilości ratowników nie było problemu ze zlokalizowaniem tych wymagających pilnej pomocy (czyli osób "żółtych" bez zachowanych czynności życiowych).
Nikt nigdzie chyba nie napisał , że segregacja pierwotna jest ostateczną, wręcz przeciwnie – procesem ciągłym który może być ponawiany, a poszkodowani mogą zmieniać statusy – w realu będą je zmieniać – pisałem o tym . Dlatego chyba zasadna jest właśnie w naszym przypadku filozofia grupy żółtej. Nie wiem czy zasadne jest dodatkowe oznaczenie , raczej ponowna segregacja grupy żółtej , bo co z żółtymi którzy się pogorszyli - mają większe szanse i wyższy priorytet niż nasz żółto/czarny .Nie wiem może dla wielu ta filozofa jest trudna do zrozumienia – dla mnie naprawdę nie stanowi to problemu gdy cała grupa ratowników pracuje identyczną metodyką .
I jeszcze jedno
Bo dalej ten sam Pan pisze, że tylko lekarze mogą przyznawać kolor czarny - czym udowadnia, że jego prace na temat zdarzeń mnogich/masowych są tworzone przez jego własny pryzmat.
Nie wiem ale problem żółto/czarny osobiście odbieram wręcz jako dobrodziejstwo w stosunku do strażaków . I nie chcę się powtarzać , ale po 66h kursu prowadzonego na różnym poziomie, rozdawanie czarnych kartek to bym powiedział delikatnie lekkomyślność tych którzy do tego namawiają , szczególnie że przyjęta metodyka nie komplikuje znacząco sytuacji ratowniczej , wymuszając ponowną korektę . Pominę że w przypadku błędu zawsze możemy się bronić – to był „żółty” który nagle się pogorszył.
PZDR