Psychika poza jednym wyjątkiem niema problemu .
Włączam się , dojazd to : mapy , korespondencja radiowa , rozkaz wstępny , przygotowanie sprzętu , aparaty powietrzne itd. Na akcji też bez problemu nie zależnie co mnie spotkało , po prostu trzeba robić co do ciebie należy , przez lata na prawdę mało co mnie dziwi i zaskakuje pełen spokój . Nieboszczyk również najwięcej miałem 8 za trafieniem w tym 4 dzieci , można przeżyć , staramy się to brać jak niema widzów na wesoło , bo nie można dać się zwariować . „Choć do wujka , wujek włoży do woreczka” Asystowałem również przy wielu na torach też było ok.
Padam i wymiękam tylko przy jednym. Jak na miejscu pojawi się rodzina i zaczyna się płacz i lament , tego nie mogę wytrzymać , po prostu żal mi tych ludzi .
Pamiętam taką akcje z przed pewnie 12 lat do dziś . 20 letni upośledzony chłopa utopił się w dużym stawie , Czekając za płetwonurkiem dwukrotnie udawaliśmy , że odpuszczamy i wracamy , było noc a wkoło stawu cała wieś . Wracali razem z nami . ok. północy płetwonurek przyciągnął dzieciaka do brzegu . Wyciągnęliśmy go wyżej , rzuciła się wtedy na niego matka , zresztą też upośledzona . Wymiękliśmy my , wymiękli Policjanci , nie było komu jej odciągnąć , zabrać .
Takie rzeczy mnie rozpierdalają , nie pamiętam nieboszczyków , zawsze pamiętam te rodziny.