Witam wszystkich.
Ja może opowiem trochę o ostatniej mojej akcji w Bielsku. Nie byłem tam od początku i to była za duża akcja żebym znał wszystkie szczegóły. Zacytuje może informację ze strony komendy Bielskiej (
straż Bielsko ):
W dniu 10 maja 2005 roku ok. godz. 15:45 wybuchł pożar w hali magazynowo - usługowej przy ul. Ks. Jana Kusia w Bielsku- Białej.
Halę zajmowały dwie firmy, jedna z nich magazynowała uszczelki gumowe, druga to hurtownia artykułów spożywczych. Zawartość hali oraz jej konstrukcja sprzyjały rozwojowi pożaru. Ogień szybko rozprzestrzenił się na całą powierzchnię hali ok. 4800 m2. Po pewnym czasie doszło do całkowitego zawalenia się dachu.
Do akcji zadysponowano spore siły i środki PSP oraz OSP z powiatu bielskiego oraz dodatkowo z Sosnowca, Tychów, Pszczyny i Cieszyna.
Działania ratownicze i zabezpieczające prowadziło łącznie 218 strażaków. Akcja ratownicza była niezwykle trudna. Z pożaru wydobywał się ogromny słup czarnego dymu widoczny z okolicznych miejscowości. Prowadzono również działania obronne, skierowane na sąsiednią w kompleksie, wyremontowaną świeżo bliżniaczą halę. Pozytywnym aspektem akcji ratowniczej była bliskość rzeki Białej, skąd prowadzono pełne zaopatrzenie wodne.
Straty szacunkowe wyniosły 12 mln. zł., z czego 5 mln. zł. to straty budynkowe. Uratowano mienie wartości ok. 18 mln. zł., w tym biurowiec i sąsiednią halę.
Zdjęcia : (
Zdjęcia)
Ja jestem z miejscowości obok Bielska, ok 16:30 wybrałęm się autobusem na uczelnie (która jest niedaleko miejsca pożaru). Już na przystanku zaciekawiła mnie czarna chmura, ale że z drugiej strony nadciągała też czarna chmura deszczowa to nie zwróciłem na nią wiekszej uwagi. Do czasu aż nie wyjechałem za góry która dzieli nas od Bielska. Wtedy zobaczyłem że ta chmura która mnie zaciekawiła to wieżchołek (który mieszał się już z chmurami) gigantycznego słupa czarnego dymu. Szybko zadzwoniłem na PSK z kródkim pytaniem czy mają zgłoszenie o jakimś pożaże w Mikuszowicach (dzielnica Bielska) potwierdzili, to im nie zawracałem głowy. Wysiadłem z autobusu i zamias na uczelnie poleciałem do tego pożaru. Dotarłęm akurat w momenicie jak pożar rozgorzał na hurtowni która wygłądała jak wielka pochodnia. Robi to straszne wrażenie. Było coś po 17. Akcja wrała, dojerzdżały jednostki z Żywca, Cieszyna, Sosnowca. Naszej jdnostki wtedy jeszcze nie dysponwali, ale było OSP z sąsiedniej miejscowości, a ze dobrze się znamy to znalazło się dla mnie ubranie i działałem z nimi przy zaopatrzeniu. Po jakimś czasie, jak sytuacja była już w miarę opanowana, znalazłęm się na tej części hali gdzie to się zaczeło (zdaje się magazyn uszczelek gumowych). Z hali została jedna cała ściana, resztka pozostałych i kilka filarów. Cała metalowa konstrukcja stalowa dachu powyginana jak z plasteliny leżała na ziemi. W wielu miejscach jeszcze się paliło. Mieliśmy problem z otwarciem jednych z bocznych drzwi, bo jak sie po chwili okazało, trzymała je od środka kupa stopionego aluminium. Strasznie ciężko się to gasiło, od góry polewanie dużo nie dawało, bo z tego złomu robiła sie skorupa a paliło się od dołu. Coś po 19 sytuacja już była w zupełnosi opanowana, jednostki zaczeły być wycofywane i przysyłano podmiany. Jednostka z którą "gościnie" działałęm też zostałą wycofana, ale na podmiane przyjechały dwa wozy z mojej jednostki. No to ja się tylko przebrałem w suche ubranie i dalej juz działałem z moimi. Wysłali nas na dogaszanie tej części gdzie była hurtownia spożywcza. Tu działało się równie beznadziejnie jak wcześniej. Konstrukcja dachu również zawalona, przeciskaliśmy się pomiędzy nią a regałami. Trzeba było rozkopywać kupy towarów, a zazwyczaj miały stopioną skorupę od góry i starać się jakoś docierać do spodu, bo to zazwycaj tam się paliło jeszcze. Np. palety z puszkami piwa, niby nie ma się co palić, od góry skorupa z potopionych puszek, a ze spodu się kopci. Może to wykładzina na podłodze, albo drewniana paleta, wkażdym razie trzeba było sie tam dostać. Tego dziadostwa było tam w ... . Zresztą jak w hurtowni typu cash&cary. A do tego złom i porozbijane szkło były zabujcze dla węży, które po działaniach wyglądały jak sito, na lini na której działaliśmy 5 poszło na straty. Wyciagneli nas z tamtąd coś cyba po 22 jak przyjechała kolejna podmiana, i przeżucili na zaopatrzenie wodne, no to sprawiliśmy ssawną do Białki i można sobie było dychnąć. Do jednostki odesłali nas coś przed 2 w nocy. W sumie działania tam się chyba jeszcze nie skończyły. W srode jak byłem na uczelni (niestety akurat nie mogłem sobie opuscić:( ) widziałem że kopcić się przestało tak coś po 12 (a mam uczelnie niedaleko jak już chyba wspominałem). A zdaje się dziś (tj. niedziela) dagaszali tam jeszcze jakieś ogniska na pogożelisku. No to był pożar którego się nie zapomina.
A co do jakiś zabawnych anegdotek z akcji to musze przyznać że ktoś pomyślał (chyba dowództwo) o stażakach i przywiezli napoje, herbatę a nawet coś do przegryzienia - pieczoną kiełbasę;) tak żeśmy się zastanawiali tylko czy to gdzieś z jakiejś restauracji czy pozbierali na stojsku mięsnym;)
Pozdrawiam wszystkich z ponad 200 strażaków którzy brali udział w akcji.