Po burzy mózgów pomiędzy osobami, które przechodziły szkolenie BHP, a prowadzącym, dyskusja została przez niego zakończona. Kazał sprawdzić pracownikom tego zakładu na gaśnicach, jaki jest tam numer. Podejrzewam, że mu się coś pomyliło, a gdy reszta zaczęła protestować to po prostu zakończył dyskusję, bo nie umiał z tego wybrnąć. Jeżeli nie miał racji to na jakiej podstawie ma uprawnienia do prowadzenia takich szkoleń? Wpajanie ludziom wiedzy, że numer do straży pożarnej to 999? Coś tu nie tak...