Pewnie, że debilne... No bo po co strażakom język angielski??? Nie rozumiem też po co strażacy się kształcą, robią jakieś studia, kursy szkolenia.... Przecież to nigdy nam się nie przyda prawda? Głupi strażak to dobry strażak. Tam polać wodą, tam coś wyciąć i spokój.
A tu nie dość że ktoś za to zapłaci, to jeszcze pewnie egzamin na koniec kursu zrobią...
1 VII – 31 XII 2011 r. Polska przejmuje przewodnictwo w Radzie UE. Możliwe, że na terenie kraju będą organizowane różnego typu konferencje, warsztaty itp.
Jako służba będziemy wtedy zaangażowani w różnego typu działania, gdzie znajomość języka obcego nie zaszkodzi.
2012 r. – EURO 2012 – temat wielokrotnie wałkowany, więc nie będę się rozpisywał.
Poza tym coraz więcej turystów mamy w kraju i oni też czasem potrzebują pomocy, więc umiejętność dogadania się na miejscu zdarzenia czy przez telefon może się przydać.
Zdarzało mi się już biegać na SK, żeby pogadać z kimś
„bo nawija po angielsku i nie wiadomo o co mu chodzi.” Wiem, że moi koledzy jeśli będą mieli szansę pójść na takie szkolenie to na pewno z chęcią to zrobią.
Pamiętam jak kiedyś udzielaliśmy pomocy młodej Niemce, która miała atak padaczki. Jakieś dzieciaki do nas przybiegły, że jakaś dziewczyna leży na pobliskiej ulicy i potrzebuje pomocy. Na miejscu wszyscy przerażeni. Jej rodzice trochę się uspokoili jak im wytłumaczyliśmy kim jesteśmy, co robimy z ich córką, że pogotowie jest już w drodze. Jeden z kolegów cały czas próbował nawiązać kontakt z dziewczyną. Sprawa zakończyła się dobrze. Miło było jak trzy dni później rodzice dziewczyny przyszli do nas opowiedzieć jak czuje się ich dziecko i podziękować za pomoc.
Oby tylko nie skończyło się na gadaniu o tych szkoleniach...
Tyle z mojej strony.
pozdrawiam
Garrity