Pracowałem na podziale 7 lat (od ratownika do dowódcy zmiany) po drodze SGSP - przeniesiony () na 8 godzin i powiem wam jedno - wszędzie się robi tak samo - czyli to, co trzeba. Wszędzie czy tu czy tu jest czas na odpoczynek - sami wiecie człowiek nie tyra przy taśmie.
Nie oszukujmy się - każdy ma swoje do zrobienie i zrobić to musi potem niech robi, co chce (siłownia, książka sen ja nikomu nie zazdroszczę).
Jedno wiem - lepiej mi było na podziale- robiłem swoje - papiery, szkolenia, zdarzenia, meldunki, notatki itp. kończyła się służba i miałem wolne - byłam na urlopie nic mnie nie interesowało (poza relacjami z kolegami) miałem wolne to miałem wolne (pomijamy sprawy wezwań z wolnego, bo czy podział czy 8 godzin każdy u nas ma dyżury domowe). Po szkoleniach gadki śmichy chichy podchichujki jak mawialiśmy, siłowania bilard piłkarzy ki - było ok.
Teraz 8 godzin - też robię swoje, papiery, szkolenia, analizy kontrole - tyle, że mam stanowisko jedno osobowe i jak jestem na wolnym to swoje muszę zrobić albo na mnie poczeka (chyba, że terminowe), ciągłe telefony z PSK, że to nie działa, to się zepsuło albo jakieś inne problemy. Dodatkowe 2 czasem 3 czasem 1 (średnio 2) razy w miesiącu jestem na służbie na PSK (uprzedzam – zanim zaczęli płacić za nadgodziny), oprócz sprawami operacyjnymi zajmuję się tajną, po części informatyką i innymi pierdołami.
Znam tą stronę i tą, każda ma swoje plusy i minusy, żadna nie jest jakaś wyjątkowa, obie są potrzebne, bo obie sprawiają, że to wszystko funkcjonuje.
Nie zarabiam więcej, mam tą samą grupę (upss stażowe mi wzrosło).
Kończąc - mnie było lepiej na podziale bojowym - więcej luzu, pomimo, że czasem się trzeba napocić to pocenie jest jakieś przyjemniejsze. Nie zazdrośćcie 8 godzinnym - to żmudne i mało satysfakcjonujące zajęcia, które zazwyczaj nikt nie chce robić - A KTOŚ MUSI.