Fakt, w sytuacjach mega krytycznych może się to przydać, ale...
Często przytaczamy tutaj przykład ruchu wahadłowego, w sumie jest najczęściej spotykany. Wszystko ładnie pięknie, ale w moim powiecie doszło ostatnio do 2 "najechań" podczas ruchu tak puszczanego, całe szczęście, że akurat ruchem kierowała policja. Trzeba przyznać, że mało kto z OSP posiada takowe uprawnienia, a sam nie raz byłem zmuszony do puszczania ruchu wahadłowo, bez papierów, mimo, że policjanci (drogówka) siedzieli w tym czasie w radiowozie, żeby nie zmoknąć (lało konkretnie). Prośby groźby nie podziałały. A co by było, gdyby coś się stało (nawet nie z mojej winy)? Wolę nie myśleć. Policja ma robić X, my mamy robić Y i koniec kropka. Dlaczego policja dojeżdża zawsze ostatnia, często po kilkudziesięciu minutach? To jest zagadka. A może celowe działanie?