I tu bym się z Toba nie zgodził. Znam jednostki o bardzo dobrej renomie, a zdarzało się że ktoś z załogi wypadał ze samochodu. O jakości jednostki i ich renomie nie świadczy fakt nadużywania alkoholu przez paru panów zwanymi ratownikami (zwanymi, bo co oni potrafią jak mają zachwianą równowagę), tylko szybkość podjęcia działań, umiejętności oraz siła bojowa zastępu. Alkohol w strażach nie jest problemem samej straży tylko indywidualnymi problemami jej członków. Prowadzi do tego sytuacja w naszym pięknym kraju - bezrobocie, a co za tym idzie problemy rodzinne z których próbuje się uciekać. Nie mówie że wszyscy piją tylko z powodów problemów rodzinnych, ale stanowi to większość. Ty jeszcze może nigdy nie stanołeś przed żoną w dniu wypłaty i nie powiedziałeś jej że dostałeś 600 złotych na ręke. W tym przypadku pomoc może tylko profilaktyka - uświadamianie ludzi że picie nie ma sensu, rozmowa, próba zrozumienia i wczucia się w ich problemy. Człowiek już jest tak skonstruowany, że na jakiekolwiek uwagi negatywne reaguje zamknięcim się w sobie lub krzykiem, że mamy się zająć własnymi sprawami i problemami.