Może odbiegnę trochę od waszego tematu , ale jest okazja . Ostatnio w innym wątku dyskutowałem z Pedrosem o QuikClot , środku do błyskawicznego tamowania krwotoków .
Pedros uważał , że są metody typowe i nie ma potrzeby posiadania takiego środka , szczególnie że jest drogi 160 zł . Dziś to 160 zł uratowało człowieka.
Zaczęło się jak zawsze prozaicznie , alarm jakich ostatnio kilka dziennie , powalone drzewo . Po ok. kilometrze dyspozytor nas woła i zmienia zgłoszenie . Firma X człowiek zalany krwią. Byliśmy szybko 2-3 min. Co zostaliśmy zobaczcie na może drastycznych zdjęciach .
Próba samobójcza w łazience . Dwa cięcia do kości 5 cm powyżej łokcia . Szybka ocena , tętno ok.180 , napływ kapilarny powyżej 2 s , gość nam odpływa . Pomimo zastosowanych przez pracowników opatrunków, opasek uciskowych krew się leje ciurkiem. Leci śmigłowiec będzie za 10-15 min do tego kolejne 3-5 zanim ratownicy dotrą na halę – szanse na przeżycie zerowe . Szybka decyzja tnę opatrunki – 1 saszetka QuikClot w ranę na to gaza i bandaż elastyczny , druga ręka to samo . + tlen , postępowanie przeciw wstrząsowe . Próba wkucia by toczyć płyny bez szans . Ale opatrunki nie przeciekają krwawienie zatamowane. Klient cieniutki ale się stabilizuje. Dociera załoga śmigła, kolejna próba kucia w nogi, no może i udana ale naczynie tak cienkie że z kroplówki prawie nic nie idzie. Podłączamy monitor dalej tętno wysokie 175-180 . Decyzja wkucie do szpikowe i tu pierwszy raz widziałem to wykonane na prawie przytomnym człowieku ( szczał w goleń ) poszkodowany uniósł się nad deskę na 5 cm jak przy defibrylacji . Niestety przy próbie podania leku musiało równie dobrze boleć bo drugą nogą machnął i po wkuciu . Niema innego wyjścia szybki transport śmigłowcem na SOR . Tam wkucie centralne 2 litry płynów , szycie i gość jest OK.
Problem tylko jeden, mimo że pokazywałem dwukrotnie Lekarzowi, co zastosowałem nie wiem czy dotarło. Na pewno na SOR nie , bo po 50 min dzwoni Ordynator - Lekarka którą zresztą bardzo dobrze znam . Pytanie proste co zastosowaliśmy bo w okolicach jednej z ran są objawy martwicy. Nazwa nic nie mówi choć środek dopuszczony do stosowania. Zacięcie w rozmowie następuje w momencie mojej uwagi że środek nie może mieć kontaktu z wodą bo wywołuje oparzenia. Nie dociekałem ale podejrzewam że podczas mycia – dezynfekcji, znalazła się tam woda. Choć możliwe że przed naszym przybyciem pracownicy zmoczyli gazę wodą , może i moje przeoczenie. Oparzenia nawet głębokie to niestety często spotykane powikłanie. Ale lepiej chyba żyć z blizną niż nie. Szczególnie że w tym przypadku człowiek chyba się przeliczył , bo po samo okaleczniu zadzwonił po pomoc .
Ot taki ciekawy przypadek .
PZDR
PS. no niestety fotki znów nie wchodzą, a szkoda bo takiej rzeźni jeszcze nie widziałem. Cała podłoga, ściany umywalki. Brodziliśmy w krwi. Dezynfekcja sprzętu, ciuchów zajęła ponad 3 godziny .
może tak :
http://picasaweb.google.pl/MIKO998/DrastycznePrBaSamobujcza?authkey=wfdrNVTKun0A taki jeszcze mały szczegół, a ważny . Przekazanie miejsca objętego działaniem ratowniczym z bezwzględnym zaleceniem by sprzątanie i dezynfekcję wykonała wyspecjalizowana firma .