Dołączam się do wypowiedzi kolegów. Niejednokrotnie zdarza się że (zwłaszcza jeśli jesteś młodym dowódcą) starsi koledzy z zespołu uważają że wiedzą więcej itp. Jednak to Ty masz kwit dowódcy. Nie wyobrażam sobie tego że przy akcji moje polecenia są lekceważone... no, zdarzało sie że na wyjeździe kolega (również dowódca) zakwestionował moje polecenie (zresztą prawiłowe) i powstała swego rodzaju próżnia, bo ja byłem w jednostce nowy a kolega cieszył się dużą sympatią. Po powrocie do bazy wyjaśniliśmy sobie na czym polega współpraca i że jeśli ja dowodzę, niech po prostu wykonuje polecenia. Jek on dowodzi ja karnie się podporządkowuję.
Niestety nie chce dowodzić tam gdzie są poszkodowani, jatka i prokurator. A właśnie dowódca jest po to żeby przejąć pierwsze uderzenie. Podejmować szybkie, jak najtrafniejsze decyzje z pełną odpowiedzialnością. Chłopaki z którymi jeżdżę myślę że to zrozumieli i jeśli mają do wyboru miejsce w wehikule, przeważnie wybierają je w dowodzonym przeze mnie.
Nie twierdzę, że jestem dobrym dowódcą - ocenią to inni.
Ja chcę tylko powiedzieć, że ktoś chce ze mną pracować, a najważniejsze... że dowodzić takimi ludźmi to zaszczyt.