Witam serdecznie,
Chciałbym dodać parę swoich uwag, ponieważ byłem na miejscu akcji, obserwowałem ją od momentu przyjazdu zastępów OSP z Koniakowa i Zaolzia.
Pierwsza uwaga... Awaria wyciągu nastąpiła ok. godz. 14.30, jak ustalono jej przyczyną było uszkodzenie systemu komputerowego zarządzającego pracą kolejki, prawdopodobnie w wyniku dużych skoków napięcia w sieci energetycznej. To doprowadziło do zablokowania napędu awaryjnego wyciągu, mimo że awaryjny silnik spalinowy zadziałał prawidłowo. Obsługa wyciągu przez cały ten czas próbowała uruchomić napęd awaryjny i w ten sposób sprowadzić ludzi na ziemię. Nie udało się to.
Około godziny 16.00 jeden z poszkodowanych znajdujących się na wyciągu przez telefon komórkowy wzywa straż pożarną.
Zadysponowane zostały JRG PSP w Ustroniu (CPR powiatu cieszyńskiego znajduje się właśnie w Ustroniu), OSP gminy Istebna, a także grupy ratownicze z Radzionkowa (PSP) i Szczyrku (GOPR).
Jak pisze Łukasz czas dojazdu grupy z Radzionkowa wynosi przy dobrych warunkach ok. 1,5 - 2h (jazda alarmowa). Niestety od Wisły warunki dobre nie są, raz że góry, dwa że śnieg na drodze, szybko się nie pojedzie.
Pierwsze na miejscu był jednostki OSP z terenu gminy i one weszły do działań z tym co miały - drabinami.
Praktycznie każdy zastęp obecny na miejscu pracował z jedną drabiną. Z tego co widziałem, 2 drabiny miały możliwość ich podparcia dodatkowymi nogami. W niektórych sytuacjach, szczególnie gdy krzesełko znajdowało się blisko słupa, gdy wysokość przekraczała 8-9 m nad ziemią, strażacy wykorzystywali ratrak, który podjeżdżał blisko słupa, strażacy klinowali drabinę w zabudowie ratraku i w ten sposób ją zabezpieczali, cały czas jednak asekurując ręcznie.
Co do metod "wysokościowych" stosowała je obsługa wyciągu, co widać na jednym ze zdjęć na R.G.
W czasie całej akcji, strażacy przy pomocy drabin ewakuowali ok. 110-120 osób (szacunki PSP), metodami wysokościowymi (szelki ratownicze) ewakuowano w tym czasie ok. 10 osób, wyłącznie dorosłych.
GOPR wbrew powszechnej opinii nie był na miejscu akcji przed strażakami. Został zadysponowany w tym samym czasie co PSP, mając do pokonania 35-40 km przez dwie górskie przełęcze, (zaśnieżone), plus czas koncentracji ratowników. Goprowcy weszli do akcji dopiero ok. godz. 17.00, ich rola w działaniach ograniczyła się do przejmowania osób ewakuowanych i pomocy w transporcie do dolnej stacji.
Całość akcji od momentu dotarcia na miejsce ok. godz. 16.10 (rozpoczęcie działań, transport drabin w górę stoku), do ewakuacji ostatniego poszkodowanego ok. godziny 17.15, trwała godzinę. Działania oficjalnie zakończyły się o godz. 18.00, po ponownym sprawdzeniu wyciągu, sprawdzeniu stanu zastępów i sprzętu.
Temperatura w tym czasie wynosiła od -15 stopni na dole do -5 przy górnej stacji. uważam że działania metodami wysokościowymi miałyby w tym przypadku sens, gdyby były prowadzone przez minimum 10-12 zastępów specjalistycznych. A w obecnych polskich realiach jest to dość trudne do realizacji.
W tym przypadku wymagałoby to zadysponowania jednostek PSP z Radzionkowa i Częstochowy, GRW OSP z Jastrzębia, GOPR z Szczyrku i Podlesic, oraz jednostek z poza województwa. Metoda zastosowana przez strażaków była moim zdaniem najbardziej efektywna/efektowna... Należy pamiętać że tym razem działania prowadził tylko jeden zastęp PSP, pozostali ratownicy na miejscu to ochotnicy z miejscowych osp.
Moim zdaniem argument o trwaniu akcji całymi godzinami w przypadku metod wysokościowych nie jest taki całkiem błędny... W lecie, taka metoda owszem mogłaby być najlepsza, ale w zastanych warunkach postąpiono zgodnie z zasadami stosowanymi przez straż pożarną - w przypadku zagrożenia życia ewakuacja natychmiastowa.
Mam nadzieję że przydadzą się wam ten informacje w dalszej dyskusji... Bardzo zainteresowanym mogę udostępnić większą ilość zdjęć (dużo słabsze jakościowo).
Z pozdrowieniami z Beskidzkiej Trójwsi...
www.ratownictwo.org.pl