mamy w powiecie pewna OSP gminną, miejscowość położona jest jakieś 25 kilometrów od KP na granicy powiatu, czyli nasz czas dojazdu jest dosyć długi, ale to co jednostka ta wyczynia, to nie do opisania. Prezes jednostki w swojej wsi porozdawał swój numer telefonu i nakazał dzwonić do niego jak coś się dzieje, a nie broń boże pod 998, potrafi wypadek zgłosić na PSK jak z niego wracają. Mnożą u niego się rożne drobne wyjazdy (osy, podtopienia, pożary traw) do których wiadomo że nie będzie wysłana JRG, które trwają czasem po kilka godzin. kiedyś gdy dyżurny po konsultacji z dyżurnym z sąsiedniego powiatu, który miał w okolicach granicy powiatu pożar lasu, zakazał im wyjazdu na lunę , to druhowie odwoływali się nawet w województwie ze nie pozwolono im jechać. na szczęście to taka powiatowa osobliwość i tylko ta jednostka się tak zachowuje, a właściwie nie jednostka, bo znam z stamtąd wielu chłopaków którzy są bardzo w porządku, tylko prezes, który dzięki swoim koneksjom wydaje sie bezkarny.