No i stało się: po pełnych dodatkach służbowych, wysokich grupach zaszeregowania, stale pobieranych dodatkach motywacyjnych, wysokich nagrodach, szybkich awansach, dodatkowych urlopach ( o zgrozo - za wiek, albo fikcyjne Grupy Operacyjne), - przyszedł czas na płatne nadgodziny. Zaczną się popołudniowe przesiadywania nad prywatą (czytaj pracą w nadgodzinach), albo nadrabianie zaległości (praca w nadgodzinach), bo w czasie służby nie było czasu ( fuchy w innych zakładach, remont mieszkania, kac, udział w Kółku Różańcowym, itd.) ciągłe obowiązki, a robota nie zrobiona - bo podział za nich tabel wypełnić nie zdążył, na zaległe pismo nie odpisał, wykazu nie zrobił, Planu Operacyjnego nie poprawił, itd. - bo pożary, bo remonty. Remont na papierze robi zaprzyjaźniona firma, ale jak podział za nią odwali robotę, to tamci kupią kilka zgrzewek wody mineralnej (tak dla ściemy, niby, "coś, za coś", w lepszej wersji kupi na Dzień Strażaka kaszanką na grilla dla zmianowych, i że zaproszony wojewódzki, i kapelan, i poseł, i taki tam - owszem strażaków kochają, ale kaszanki jeść nie będą, potrzebne wystawne obiady). Remonty są pilne, ale pilniejszy jest wyjazd komendanta do wojewódzkiej, sprawa ważna, no i imieniny naczelnika, czyli trzeba z kierowcą, czyli w podziale jeden mniej. Ksiądz prałat ma urodziny, no to pojedzie zastępca z kierowcą, kolejnego strażaka w podziale mniej. Profilaktyk wziął dyżur w CPR (będą nagrody, dzień wolny lub nadgodziny - dyżur oczywiście w dzień, nie w nocy) ale też ma pilny wyjazd tak do osiemnastej, to w zastępstwie będzie ktoś z podziału (trzeciego w podziale mniej). Czwarty sprząta biura, bo sprzątać ma pani Jasia, tyle że Ona piecze w domu ciasto na spotkanie Zespołu Kryzysowego, itd. I tak codziennie, i jak tu stresu nie mieć? - a jak ciasto się nie uda?, a jak prezent się nie spodoba?, a jak termin wycinania drzew przy kaplicy nie wypali?, a jak operacyjny nie wyżebrze w zakładach coś do ciasta na Zarząd Kryzysowy.
W ubiegł miesiącu brałem udział w ok. sześćdziesięciu działaniach, często zaczynaliśmy działania w obsadach trzyosobowych, później dojeżdżali ochotnicy. Połowa zdarzeń to trawy, ale był też wypadek ze skutkiem śmiertelnym, wypadki z wycinaniem poszkodowanych z zakleszczonych samochodów, przy dwóch pożarach wynosiliśmy z ognia napęczniałe butle z gazem - za to dostanę 4,50zł "dodatku za pracę w warunkach szkodliwych i uciążliwych" ( nie żartuję - napiszę słownie cztery złote pięćdziesiąt groszy i czterysta złotych dodatku służbowego po dwudziestu latach służby - dodatek m.in. za znajomość angielskiego i prowadzenie szkoleń na kursie OSP). "Za remonty nagród nie będzie ponieważ to nasz służbowy obowiązek, a poza tym są opóźnienia" - słowa przełożonych.
Gdzie ten pan Rochala służy?