Dlaczego piszecie koledzy "Po drugie uważam , że na tym etapie powinniśmy się skoncentrować na tym , żeby zapłacono nam za te 2,5 roku ( bo za II półrocze 2010 r. będziemy mieli zapłacone ) które ustawa nie obejmuje"? Ja mam w swojej biblioteczce raporty pisane o udzielenie mi (zgodnie z obowiązującym nadal prawem) wolnego na koniec każdego okresu rozliczeniowego i odpowiedzi, w których stoi jak byk, że brak przeisów w tym zakresie mojemu 01 to uniemożliwia. Więc ja mam ponad 3 (dokładnie 5) lat wstecz możliwość dochodzenia roszczeń. I niewiele mnie obchodzi, że przepis wejdzie od 1 stycznia. A jakby było napisane, że wejdzie od 2015 i tylko dla brodatych, to też problem byłby rozwiązany i byśmy klaskali piętami w dupę z radości?!
Mi to wygląda na kiełbasę wyborczą i nie mam ochoty się podniecać jakimiś zapowiedziami i projektami. Stara strażacka zasada mówi: jest papier, stawiamy flachę. Ale do rzeczy. Ja nawet nie chcę pieniędzy za godziny przepracowane, czy za te, które przepracuję ponad normę. Bo ja siwych włosów dostawałem przez ostatnie parę lat nie od dymu, ale od nerwów, jak jeździliśmy do pożaru po dwóch. I uważałem i nadal uważam, że stany trzeba zwiększać, bo się ten cały pierdolnik i tak cudem kupy trzyma. A że są nadgodziny, to takie życie. Tylko niech ktoś powie, a najlepiej napisze: panie kolego, mamy gdzieś to, że pracujesz zbyt dużo i że nadal będziesz pracował zbyt dużo. Odrzyjmy to z mgiełki, że jest OK, a teraz będzie już całkiem Ameryka. Docenię ministra czy KG który powie: panowie, nie da się i ch.j. Służyć, mordy w kubeł i pchamy te bidę, nadal udając, że służba jest wzorem w całej UE. A tak jak mi sie mówi, że po 6,5zł za godzinę mam się cieszyć, to mówi mi się to samo, tylko że bez jaj. A myślałem, że ktoś jednak ma tu jaja i powie, gdzie naprawdę nas miał i mieć nadal będzie.