W części zawodów pewnie zmieniły sie warunki pracy, ale co do nauczycieli, nie byłbym pewien co do braku szkodliwych warunków...
Postrzegając obraz mlodych ludzi w naszym kraju, nie zmierza to w dobrym kierunku, a stres jest dość często obecny w pracy pedagogów...
Nie chciałbym aby to odświerzyło "nieporozumienia między podziałem a biurem" ale jesli ktoś zacznie przyglądac sie które to szkodliwe warunki występuja np. w finansówce? pomysły rządu to jedno, jednak po przejściu w/w ustawy presja społeczna może odgrywać pewne znaczenie. Jesli ich związki nie radzą sobie, na chwilę obecną, z projektami dla nich niekorzystnymi to czy nasze związki zastanawiają się nad przyszłością? Nie pisze tego w formie zarzutu, lecz z ciekawości. Pracownicy cywilni mając szerszą game form protestu, nie dają na razie rady, co w takim układzie moglibysmy my zrobić, jeśli nasze akcje protestacyjne pozostaja mało zauważalne?