Witam,
aby zamontować zraszacze rzeczywiście nie potrzeba wiele zachodu - trójnik na zasilaniu szybkiego natarcia, dalej elektrozawór sterowany z kabiny, najlepiej zabezpieczony dodatkowo zwykłym zaworem kulowym.
Problem pierwszy - ilość.
Jeśli zamontujesz 4 zraszacze - po jednym przed każdym kołem, to przy efektywnym podawaniu wody (ok 200 l/min przez każdy z nich) starczy ci wody w starciaku na jakieś 3 minuty, czyli bez szału. U nas na SKOCie mamy jeden zraszacz umieszczony centralnie + działko z tyłu z prądownicą o zmniejszonej wydajności - taki zestaw + 4 tony wody wystarcza na około 8 minut oszczędnego działania. Chodzi o to, żeby jak najmniej wody wylać na miejsca, które nie muszą zostać przelane.
Problem drugi - użycie
Rzadko kiedy front ognia jest prosty, często jest tak powyginany, że nie ma możliwości zgaszenia go za jednym przejazdem, co oznacza konieczność drugiego przejazdu, lub dogaszania ręcznego. Poważnym problemem jest także utrzymanie stałego ciśnienia w czasie jazdy - potrzebny jest do tego doświadczony kierowca i w miarę równy teren. Próbowaliśmy podobnego rozwiązania w naszym 244 ale zrezygnowaliśmy. Na SKOCie ciśnienie regulowane jest niezależnie od predkości jazdy i to zdaje egzamin, w przeciwnym razie marnotrawstwo wody jest zbyt duże, a efektywność mała. Na 244 lepszym rozwiązaniem było gaszenie z działka (oczywiscie nie żadnego tam DWP, które jest straszliwie "wodożerne", tylko założonej tam zwykłej prądownicy) jadąc obok frontu ognia - można było wówczas efektywniej wykorzystać zapas wody i poprawiać na bieżąco miejsca niedogaszone. I takie rozwiązanie na 244 poleciłbym zamiast zraszaczy.
Uwaga - gaszenie z działka w czasie jazdy wymaga zabezpieczenia operatora przed poślizgnięciem i upadkiem. Absolutnie jest to także wykluczone w pobliżu linii energetycznych, no ale tam trzeba uważać także i ze zwykłymi prądami...