Poziom kursów dla OSP to rzecz bardzo względna . Wykładam na takowych , również ratownictwa technicznego zgodnie z wytycznymi KG . Niestety nie zawsze i niekoniecznie wina leży wyłącznie po stronie wykładowcy . Są cele proste i trudne do osiągnięcia . Niema problemu z technikami manualnymi – stabilizacja , obsługa i wykorzystanie narzędzi , ewakuacja poszkodowanych itd. Niestety wyuczenie prawidłowego pomysłu taktycznego podczas 24 h dość obszernego programowo kursu jest praktycznie niewykonalne , pomimo wielu różnych prób . Wpływa na to zarówno brak doświadczenia wielu słuchaczy w ratownictwie technicznym , jak i ogólny brak umiejętności dowodzenia . Jak weźmiemy również częstą frekwencję na poziomie 50% i 1-2 zestawy narzędzi dla 40 słuchaczy z jednym wykładowcą to odpowiedz nasuwa się sama . Jest to jednak i tak więcej niż nierobie nic.
Już od dawna były głosy by uwolnić system szkolenia i sprowadzić go do podobnego jak w RatMed – komercyjnego . Niestety niema takiej woli , a krawiec szyje jak materiału starcza.
Ja podkreślam pomysł jak najbardziej zacny , tylko by zweryfikowało go rzycie , w tym jakość nauczania , najpierw muszą być chętni by za to zapłacić .
Jest jedna niszowa formacja. która ma środki i była by (może) chętna ,nie powinienem zdradzać takich informacji ale co mi tam . Wojsko i lotniska , ale tam trzeba być naprawdę mocnym i w wiedzy w pagonach i w układach .
Pozdrawiam MIKO