Witam.
Na początku
do Seby:(sorry, ale będę cytował bo będzie mi łatwiej się odnieść)
Jeżeli w życiu naprawdę robisz tak jak tu piszesz to ja zapisuje się do ZZ i głosuje na Ciebie w następnych wyborach
Nie wiem czy robię, ale napewno się staram. Jeżeli widzę że coś jest nie tak z działaniem zarządu to staram się wywrzeć wpływ na przew. przekazywać mu niepokoje ludzi, i sygnalizuję problem który wymaga spotkania się na zmianach z załogą i omówienia, ponieważ najgorsze co może być to brak jasnej informacji co daje pole do popisu "siejącym zamęt". Jestem już ponad 10 lat w ZZ i przez ten okres nigdy nie miałem z tego tytułu żadnych korzyści, nic sobie nie załatwiłem z nikim nie mam żadnych układów a wręcz przeciwnie (ale o tym nie będę pisał).
Dziwi mnie trochę jak czytam posty w których krytykuje się przewodniczących ZZ na pozionmie powiatu czy województwa, że zaraz po wyborach zapominają po co zostali wybrani i robią wręcz coś odwrotnego...
Przecież to członkowie wybierają spośród siebie zarząd, który będzie ich reprezentował. Jeżeli Przewodniczący wg. załogi się nie sprawdza to jaki problem dać mu votum nieufności i wybrać nowego
Naprawdę nie wiem jak to wygląda w skali kraju ale widzę że ta funkcja to raczej utrudnienie sobie życia a nie kokosy. Przecież z jednej strony częste użeranie się ze stroną służbową a z drugiej członkowie(wyborcy) którzy też patrzą na ręce i wymagają..... A tu widzę że przew. to tak jakby drugi komendant....
A już całkowitym nieporozumieniem jest wypisywanie się ze ZZ z powodu że przew. działa nie tak. Znaczyć to tylko może , że tak naprawdę członkowie zapisali się bo taka była moda, albo byli w ZZ dla paczek świątecznych dla dzieci.
A propos : zaraz po swiętach przyszedł do mnie gość i mówi że chce się wypisać bo nie ma nic z tego że jest w ZZ a więcej daje rocznie na składki niż warte są te paczki.....
świetny przykład rozumienia problemu...nieprawdaż?? nie mam korzyści osobistych - to się wypisuję... Naszczęście to tylko nieliczne przypadki.
A co do wyborów...uważam, że . Na tym stanowisku trzeba być bardzo operatywnym i obeznanym i przedewszystkim trzeba poświęcić duuużo czasu. A poza tym widzę pracę przewodniczących (różnych szczebli) i nie widzę się w takiej roli. tak czy inaczej nie zamierzam startować
A swojego zdania nie mogę zmienić ... zmienię je gdy zobacze propozycje czegoś co będzie lepsze jakościowo niż 24/48 z 10 WS. Musi być czas na zmianę służby, ćwiczenia, wyjazd, przygotowanie do następnego wyjazdu, do tego wystarczająca obsada itd. Musimy mieć czas na zgranie się i dopasowanie. Przyszły (a taki niewątpliwie system nadejdzie) musi uwzględniać takie potrzeby.
Rozumiem, że kierujesz się płynnością służby i dobrze. Z moich spostrzeżeń są dwa wyjścia :
- albo zrobić 4 zmianę i system 12/24/48 tzn : pn.(od rana)7-19 wtorek (wieczorem)19-7, środa,czwartek -wolne itd. Myslę że ten system byłby idealnym rozwiązaniem zarówno dla tych co "straż im życie uratowała i tych co im straż życia nie uratowała" zastosowanie 8 godzinnego dnia pracy nie wchodzi w gre, bo faktycznie byłoby tak jak piszesz...ze zmiana służbowa to nie jest taśma produkcyjna, tu nie wystarczy przyjść poklepać się po plecach i rozejść do domów.
- albo pozostawić tak jak jest dając powiedzmy co 6-tą WS.
W jednym i drugim przypadku trzeba więcej ludzi....
Najlepszym wyjściem byłoby pozostawienie tego tak jak jest z zapłaceniem za ponad normatywny czas pracy czyli ok. 40 godzin - wydaje mi się to jednak najmniej realne bo wiadomo że nasz rząd(każdy) ciężko się doi...
PS. a odpowiedz mi tak szczerze czy nie uważasz że to zamieszanie o zmianę systemu nie jest zasłoną dymną dla innych ważniejszych spraw? i takim tematem zastępczym?
hmm...nie wiem co masz na myśli..??
(chcesz pogadamy na priv).
- nie ma problemu,
PS2. Mam nadzieję że ta uwaga o chodzących do Komendanta nie była do mnie ... a
Nie , nie była do Ciebie.... tylko tak sobie pomyślałem ..'po co wszyscy chodzą do Komendanta'? I wyobraziłem sobie kolejki przed drzwiami....i przyszły mi do głowy takie rzeczy jak informowanie... nie twierdzę, że tak jest...
[size=8]PS. przez chwilę myślałem że reprezentujesz stronę służbową...ale po Twoim ostatnim poscie wiem że były to nie słuszne przypuszczenia..[/size]
[size=8]Mam pytanie:
Jak pracuję dodatkowo ale nie stanowi to nawet 30% zarobków w straży to:
czy mi straż też życie uratowała, czy nie uratowała, czy też może to ja uratowałem życie straży
[/size]
A tak poważnie nigdy nie przywiązywałem wagi do takich stwierdzeń chodź nie raz takowe słyszałem....
Same jakiekolwiek dorabianie do pensji (poprzez zatrudnianie się , lub prowadzenie własnego interesu) nie stanowi moim zdaniem żadnego problemu. Problem zaczyna się gdy zaczyna to kolidować ze służbą. I wtedy zaczyna się..... Jest np. sezon urlopowy-letni a tu jeden z drugim przynosi zwolnienie chorobowe... albo włazi do odbytu d-cy żeby mu dał wolne od następnej służby jak będzie pogoda, bo jak nie, to on przyjdzie bo nie da się robić dachów jak leje.
Co najgorsze d-cy często zgadzają się na to..
bo tamten przyniesie mu flaszkę i sprawa załatwiona...
Cierpi na tym cała reszta bo nie może iść na ws czy urlop bo niektórzy mają "przywileje"...
A przecież na pozwoleniu o dodatkową pracę pisze że w razie kolizji ze służbą pozwolenie można cofnąć. Przecież można skontrolować czy dany gośc faktycznie choruje czy pracuje.
A później tacy najwięcej cwaniakują i nawet znam przypadki gdzie mówią jak to oni zrobili w ch...a przełożonych i sobie dorobili. Najciekawsze że nie zdają sobie sprawy że zrobili w ch...a także swoich kolegów ze zmiany.
Ale takich na szczęście jest już coraz mniej....