Co mi przychodzi do głowy, po niezbyt długim przemyśleniu, bo na nie i tak nie miałbym czasu.
Sprawy oczywiste:
- oświetlenie terenu akcji i zabezpieczenie przed osobami postronnymi (kierowca)
- upewnienie sie, że jedzie karetka i policja,
- szybka prośba o próbę skontaktowanie się z firmą realizującą prace (jeszcze nie wiem po co, ale nie zaszkodzi)
Niebezpieczeństwo dla poszkodowanego:
- zalanie wodą, bo mocno pada,
- urazy? myślę, że jest pijany jak bela bo inaczej raczej by nie wpadł do wykopu (który powinien był być zabezpieczony - co widzę) + noc z soboty na niedzielę. Oczywiście może mieć urazy.
- zasypanie przy próbie wchodzenia do wykopu przez ratownika raczej jest, bo to nie jest ziemia ubita (jak podczas robienia wykopu), tylko nie ubita bo podczas zasypywania.
- zakładam, że rura z gazem nie jest pęknięta - jeśli jest, to dałoby to o sobie znać. Gdybym miał czym zmierzyć, to bym zmierzył, ale nie mam...
Działania:
- znaleźć w pobliżu coś do prowizorycznego zabezpieczenia wykopu: deski dłuższe (do zabezpieczenia przed osuwaniem i krótsze (rozporowe).
- inny pomysł na "jakieś tam" zabezpieczenie osuwiska, to włożenie drabiny i oparcie jej o rurę z wodą, pod takim kątem, żeby nie opierać jej o rurę z gazem (patrz rysunek "z boku")
- po tym prowizorycznym zabezpieczeniu osuwania się wykopu wprowadzenie ratownika do środka, ocena jego stanu, jeżeli trzeba będzie i będzie się dało, to ewakuacja z wykopu na desce i linkami.
- ostatecznie, gdyby nie było już innego wyjścia (brak możliwości zabezpieczenia przed osuwaniem, oraz powolne zalewanie poszkodowanego wodą), to rozważyłbym możliwość spuszczenia jednego ratownika (być może w AODO, jeśli mmiałbym wątpliwości nt. gazu) na lince (żeby nie opierał się o ściany wykopu), ten drugą linkę pod pachy poszkodowanego i wyciągamy jednego i drugiego (ale drabinę raczej usiłowałbym włożyć).
- reszta to by się chyba już musiała na miejscu okazać na podstawie ciągłego rozpoznania