strazak.pl Ratowniczy Bank Wiedzy
Służba => Forum ochotników => Wątek zaczęty przez: ospszeroka w Czerwiec 15, 2013, 07:53:19
-
Mam pytanie ile dokładnie godzin jest potrzebne po akcji aby uzyskać wolne w pracy,a dokładnie ile wynosi konieczny wypoczynek?? Na jakich zasadach kierujący akcją ustala czas koniecznego wypoczynku??
"§ 11. 1.Pracodawca jest obowiązany zwolnić od pracy pracownika:
1) będącego członkiem ochotniczej straży pożarnej - na czas niezbędny do uczestniczenia w działaniach ratowniczych i do wypoczynku koniecznego po ich zakończeniu, a także - w wymiarze nie przekraczającym łącznie 6 dni w ciągu roku kalendarzowego - na szkolenie pożarnicze,
2.Zwolnienie pracownika od pracy w razie konieczności udziału w akcji ratowniczej następuje w trybie przyjętym przez służbę ratowniczą odpowiednią do organizowania takich akcji, zaś w celu uczestniczenia w szkoleniu pożarniczym - na podstawie wniosku właściwej terytorialnie jednostki organizacyjnej Państwowej Straży Pożarnej. Czas koniecznego wypoczynku pracownika po zakończeniu akcji ratowniczej ustala osoba, która kierowała taką akcją.
-
Ja troszkę wrócę do pytania postawionego w temacie, bo mam obecnie ciut inną, ale zarazem podobną sytuację - oto ona:
Kilka dni temu zawyła syrena w mojej miejscowości ( w której także pracuję - zakład jeszcze państwowy). Na akcję nie wyjechał wóz ( po raz pierwszy - bo nigdy wcześniej się to nie zdarzyło), ponieważ nie było kierowcy. W związku z tym, że jestem kierowcą z kat. C (reszta kierowców na co dzień pracuje jeżdżąc po Polsce, więc jestem jednym z dwóch "na miejscu") - burmistrz telefonicznie (na razie - bo mają jeszcze się spotkać z moim dyrektorem i omówić szerzej jak ma to wyglądać) zadzwonił z prośbą do mojego szefa, że jak będzie wyła syrena bym miał możliwość uczestniczenia w akcji. Zgodę otrzymałem, ale mam taką wątpliwość:
1. jeśli zawyje syrena i będę biegł czy jechał do remizy i doznam jakiegokolwiek uszczerbku na zdrowiu lub stracę życie w wyniku wypadku - to z którego ubezpieczenia będę "kryty" - tego z zakładu pracy czy z tego Gminnego - bo może być taka sytuacja, że mój szef powie - " pracownik opuścił teren zakładu więc powinien podlegać burmistrzowi", a burmistrz powie, że "skoro był w pracy to powinien mieć odszkodowanie z pracy"...
2. jeśli dostanę jakiś papier do podpisania to na co powinienem zwrócić uwagę - jakieś konkretne paragrafy z kodeksu pracy lub inne, czy po prostu sam mam się określić, że chcę być z ubezpieczenia "zakładowego".
Jeśli macie podobną sytuację lub swoje uwagi to będę bardzo wdzięczny...
Pozdrawiam
-
Nie tak znowu dawno temu miałem szkolenie z zakresu BHP, które prowadził BHP-owiec z PSP i powiem tak: jesteś objęty ubezpieczeniem "państwowym" od momentu alarmowania. I takie ubezpieczenie jest na takich samych warunkach jak strażaka zawodowego, więc o wiele bardziej się opłaca niż zakładowe.
-
Nie tak znowu dawno temu miałem szkolenie z zakresu BHP, które prowadził BHP-owiec z PSP i powiem tak: jesteś objęty ubezpieczeniem "państwowym" od momentu alarmowania. I takie ubezpieczenie jest na takich samych warunkach jak strażaka zawodowego, więc o wiele bardziej się opłaca niż zakładowe.
Obowiązek ubezpieczenia strażaków ochotników spoczywa na gminie i to gmina ma zawartą taką polisę na określonych warunkach. Np u nas jest kwota 20000 co dla mnie jest kwotą absurdalną - w tym roku mam zamiar z tym powalczyć i zobaczymy co i jak.
http://www.strazak.pl/forum/index.php/topic,12030.msg123558.html#msg123558
-
Nie tak znowu dawno temu miałem szkolenie z zakresu BHP, które prowadził BHP-owiec z PSP i powiem tak: jesteś objęty ubezpieczeniem "państwowym" od momentu alarmowania.
Nie jest to takie oczywiste. I jakoś nikt mi nie potrafi podać do tej oczywistości którą przytoczył ów bhpowiec podstawy prawnej.
Art. 26 ustawy o ochronie ppoż stanowi iż 1. Strażakowi jednostki ochrony przeciwpożarowej, a także członkowi ochotniczej straży pożarnej, zwanemu dalej „osobą poszkodowaną”, który w związku z udziałem w działaniach ratowniczych lub ćwiczeniach doznał uszczerbku na zdrowiu lub poniósł szkodę w mieniu, przysługuje ...
Problemem jest interpretacja od kiedy zaczynają się działania ratownicze. Czy od momentu alarmowania czy też od momentu wyjazdu a przynajmniej zgłoszenia o wyjeździe. Dla mnie oczywistym jest że uczestniczę w działaniach jak zgłosiłem że wyjeżdżam. Samo alarmowanie nie jest udziałem. Alarmują, zgłaszam się a oni nas odwołują. Byłem przy dzialaniach? Nie. Nawet nie jestem odnotowany w meldunku jako uczestnik. Ciągle gdzieś tam poruszam tą kwestię ale nikt mi nie potrafi tego podeprzeć prawnie. To samo się dotyczyło zabezpieczenia rejonu. Przyjechalem, byłem ale w świetle prawa nie uczestniczyłęm w działaniach. Ostatnio sprawa zabezpieczenia się już wyjaśniła. Ale czas od alarmowania do zgłoszenia wyjazdu na dzień dzisiejszy jest próżnią. To jest tak samo jak z wypadkiem przy pracy a wypadkiem w drodze do pracy.
A co do ubezpieczenia. Fakt, gmina ma obowiązek nas ubezpieczyć. Ale może to zrobić i na złotówkę bo nie jest określone na ile ma ubezpieczyć. Ale zapominamy że tak naprawdę mamy dwa ubezpieczenia. Jedno z tzw polisy prywatnej wypłącane przez firmę ubezpieczeniową a drugie na zasadach podobnych jak wypadek przy pracy wypłącanych przez gminę. Na dzień dzisiejszy jest to kwota około 700 zł za każdy uszczerbek na zdrowi.
-
Problemem jest interpretacja od kiedy zaczynają się działania ratownicze. Czy od momentu alarmowania czy też od momentu wyjazdu a przynajmniej zgłoszenia o wyjeździe. Dla mnie oczywistym jest że uczestniczę w działaniach jak zgłosiłem że wyjeżdżam. Samo alarmowanie nie jest udziałem. Alarmują, zgłaszam się a oni nas odwołują. Byłem przy dzialaniach? Nie. Nawet nie jestem odnotowany w meldunku jako uczestnik. Ciągle gdzieś tam poruszam tą kwestię ale nikt mi nie potrafi tego podeprzeć prawnie. To samo się dotyczyło zabezpieczenia rejonu. Przyjechalem, byłem ale w świetle prawa nie uczestniczyłęm w działaniach. Ostatnio sprawa zabezpieczenia się już wyjaśniła. Ale czas od alarmowania do zgłoszenia wyjazdu na dzień dzisiejszy jest próżnią. To jest tak samo jak z wypadkiem przy pracy a wypadkiem w drodze do pracy.
Na końcu Strażaka znajdują się porady prawnika. Jak opiszesz sytuację i zadasz konkretne pytanie, tak żeby nadawało się do publikacji mogę mu to podesłać, mam z nim stały kontakt. Facet jest członkiem OSP i wyszukuje takich życiowych problemów. Wiem, że posiedzi trochę nad papierami i znajdzie odpowiedz.
Może kiedyś namówię go, żeby zaczął udzielać się na forum. Mamy dział Prawo w służbie, więc może czas na dział Prawo w OSP.
-
Problemem jest interpretacja od kiedy zaczynają się działania ratownicze. Czy od momentu alarmowania czy też od momentu wyjazdu a przynajmniej zgłoszenia o wyjeździe. Dla mnie oczywistym jest że uczestniczę w działaniach jak zgłosiłem że wyjeżdżam. Samo alarmowanie nie jest udziałem. Alarmują, zgłaszam się a oni nas odwołują. Byłem przy dzialaniach? Nie. Nawet nie jestem odnotowany w meldunku jako uczestnik. Ciągle gdzieś tam poruszam tą kwestię ale nikt mi nie potrafi tego podeprzeć prawnie. To samo się dotyczyło zabezpieczenia rejonu. Przyjechalem, byłem ale w świetle prawa nie uczestniczyłęm w działaniach. Ostatnio sprawa zabezpieczenia się już wyjaśniła. Ale czas od alarmowania do zgłoszenia wyjazdu na dzień dzisiejszy jest próżnią. To jest tak samo jak z wypadkiem przy pracy a wypadkiem w drodze do pracy.
Nie widzę problemu z definicją. Zgodnie z definicją DZIAŁAŃ RATOWNICZYCH - "jest to każda czynność podjęta w celu ochrony życia, zdrowia, mienia lub środowiska, a także likwidację przyczyn powstania pożaru, wystąpienia klęski żywiołowej lub innego miejscowego zagrożenia". Jak zostaniemy zaalarmowani to w momencie odwrócenia się do drzwi wyjściowych już podejmujemy czynność w takim właśnie celu. Nie wszystko musi być napisane, czasem wystarczy nieco logiki. Na terenie podległym mojej KM miał swego czasu miejsce wypadek śmiertelny strażaka w drodze do remizy i został on zakwalifikowany jako "przy działaniach ratowniczych".
A co do ubezpieczenia. Fakt, gmina ma obowiązek nas ubezpieczyć. Ale może to zrobić i na złotówkę bo nie jest określone na ile ma ubezpieczyć. Ale zapominamy że tak naprawdę mamy dwa ubezpieczenia. Jedno z tzw polisy prywatnej wypłącane przez firmę ubezpieczeniową a drugie na zasadach podobnych jak wypadek przy pracy wypłącanych przez gminę. Na dzień dzisiejszy jest to kwota około 700 zł za każdy uszczerbek na zdrowi.
Nołp, jest tak jak pisałem - normalnie należy się wszystko tak jak strażakowi PSP - podstawą jest kwota jest określona w przepisach, a jej wypłacenie jest obowiązkiem gminy, więc to na ile gmina nas ubezpieczyła nie ma znaczenia - i tak muszą wypłacić tyle ile się należy.
Tutaj co nieco o nowelizacji:
http://jonkowo.straz.org.pl/informacje/83-artykuy-o-tematyce-poarniczej/100-wiadczenia-odszkodowawcze-dla-straakow-osp (http://jonkowo.straz.org.pl/informacje/83-artykuy-o-tematyce-poarniczej/100-wiadczenia-odszkodowawcze-dla-straakow-osp)