Producenci poj. elektrycznych na pewno nie będą chętnie opowiadać jakie to zagrożenie niesie kolizja w takim samochodzie. To są nowe i bardzo kosztowne zabawki, od których nie należy odstraszać, a przyciągać bogatych nabywców. Druga sprawa to ekologia, bo przy pożarze takiego samochodu wylanie 11 czy 17 ton wody do tego stworzenie dodatkowego zagrożenia ekologicznego, bo ta woda po zajściu w reakcję z tymi bateriami gdzieś musi spłynąć, to chyba nie wiele ma wspólnego z ekologią , o której tyle się mówi i reklamuje. Tu nasuwa sie pytanie czy na miejsce takiego pożaru wzywać pluton chemiczny w celu rozpoznania tego zagrożenia i ewentualnego usunięcia?
To,że są jakieś materiały na ten temat, no dobra, ale my ponoć jesteśmy służbą profesjonalną działająca w oparciu o procedury, wytyczne itd. A w tym przypadku jak i w wielu innych okazuje sie ,że jesteśmy dyletantami. Tutaj kłania się brak nowoczesnego szkolenia w PSP.
W krajach takich jak Niemcy,Belgia, Holandia czy Francja strażacy mogą sobie pozwolić na zatopienie takiego pojazdu w kontenerze z wodą lub innego rodzaju improwizacje, bo nie są obciążeni pisaniem z byle gówna analizy, do tego dochodzi ubezpieczyciel no i producent.
Ogólnie rzecz ujmując nadchodzi nowe dla nas znane tylko ze słyszenia, a trzeba powiedzieć ,że Polska to kraj do którego chętnie sprowadzane są samochody używane niejednokrotnie po kolizjach do tego naprawiane po kosztach i to takie auta będą stanowić zagrożenie.
PS. szkoda, że ten temat został przeniesiony bo sprawa aktualna i rozwojowa