Z całym szacunkiem chłopaki ale trochę już taką wiedzę holistyczną tu zaczynacie z Ratownictwa Medycznego głosić .
Są różne przypadki i przypadeczki i żadna reguła nie potwierdza faktu , że ten krzyczący jest mniej poszkodowany od tego spokojnie siedzącego na rowie . Miałem choćby tylko w tym roku przypadki gdy krzyczącym brakowały minuty by rozstać się z tym światem . Jest alkohol , są narkotyki powodujące pobudzenie , jest również wpływ zdarzenia i bul. Bardzo często urazy wielo narządowe powodujące np. hipowolemie wprowadzającą naszego poszkodowanego w wstrząs , prowadząc w konsekwencji do nagłego zatrzymania krążenia bardzo trudnego do leczenia , bo gdy naczynia są nie wypełnione , trudno podawać leki , toczyć płyny , a resuscytacja jest mało skuteczna . W drugą stronę , oczywiście miałem przypadki że chodzący , nie uskarżający się na żadne urazy , logiczni , wsadzony na siłę do karetki , tak chyba z przeczucia , spędzał 6 tyg. w szpitalu w śpiączce . Tu przede wszystkim można wymienić urazy głowy : obrzęki , krwiaki rozwijające się swoim tempem i nie koniecznie dające oznaki od początku , nawet dla lekarzy neurologów . Druga część , tych cichych urazów to obrażenia wewnętrzne . Tylko problem w obu jest ten sam , że na miejscu zdarzenia niewiele możemy z nimi zrobić , tlen , odpowiednia pozycja - unieruchomienie , jak możemy to płyny do żyły , komfort termiczny i chyba koniec . Ale to powinniśmy zrobić z każdy poszkodowanym na miejscu .
A więc metodyka postępowania powinna zawsze być taka sama , ocena każdego poszkodowanego , jak się umie badanie urazowe , podstawowe badanie neurologiczne , ocena podstawowych parametrów: tętno , oddech , napływ kapilarny.
Krzyczy - nie krzyczy , cichy – pobudzony , to naprawdę na poziomie straży pożarnej to trochę mało .
Drugi temat to zasady i powody odstąpienia od resuscytacji . Napisałem w poprzednim poście , specjalnie to w taki sposób . Nie zawsze działamy w mieście gdzie Zespoły Ratownictwa Medycznego są równo z nami , a siły straży pożarnej to kilka zastępów . Często jest Nas 3-5 a zadań do realizacji cała kolejka . Choć staram się być dostawcą narządów i kilka serc , gałek ocznych czy nerek wyszło z pod mojej ręki to jestem również dużym chłopcem i często muszę wybierać priorytety ratownicze. Przede wszystkim nie mogę sobie pozwolić by przez mojej zaangażowanie w prawdopodobnie mało skuteczne RKO pogorszył się stan któregoś z pozostałych poszkodowanych , bo mogę nie mieć jednego a cztery zgony . Są to trudne sytuacje gdzie łatwo o pomyłkę , czy błąd . Ale jak dobrze zauważyliście naszym zadaniem jest ratować , czyli zaczynać od tych którzy mają największe szanse . I w miarę posiadanych możliwości zajmować się kolejnymi poszkodowanymi .
Podam wam przykład sytuacji na bazie tego co na początku tematu :
W zastępie naszego kolegi jest czterech strażaków , kierowca jednego z pojazdu wypadł w trakcie zderzenia , ma objawy NZK z masywnymi urazami głowy , częściowo odsłonięty mózg , zmasakrowaną twarz , i masywny krwotok w obrębie dużej rany szyi , leży w kałuż krwi . W drugim pojeździe jest uwięzionych trzech pozostałych poszkodowanych, z licznymi urazami i krwotokami, ale dających oznaki życia. Kim się koledzy zajmiecie ? Dwóch RKO leżącego, dwóch poszkodowanymi w pojeździe – udzielenie pomocy , wykonanie dojścia , ewakuacja ? Pomijam że na bazie sprzętu w zestawie R1 nie wykonacie tego RKO z przyczyn technicznych . Bo nie będziecie w stanie prowadzić skutecznej oddechu zastępczego jak już uda wam się uszczelnić maskę , to powietrze ucieknie wam przez ranę na szyi .
Drastyczne ?? Samo życie !! Takich przypadków z życia opisał bym wam wiele , gdzie nie koniecznie głowa leży obok , a można odstąpić od RKO , w każdym razie chyba że robimy sztukę dla sztuki i zasady .
Przypadek gdy tłum chciał zlinczować strażaków za odstąpienie od RKO uwięzionego w pojeździe również , bo jeden z Ratowników PZM biegał i krzyczał nieprzytomny . Szkoda że była to ostateczna forma nieprzytomności, bo mózg poszkodowanego wypadł i został na pobliskim drzewie .
Pozdrawiam MIKO