Witam szanownych strażaków
Przedstawione tutaj niektóre rady są wyraźnie przekombinowane
Przecież wiadomo że zadaniem jednej z rot jest obrócenie tarczy - a w związku z tym należy obserwować tarczę i natychmiast po jej obróceniu odciąc dopływ wody na pierwszą linię gaśniczą. Strumień wody mamy silniejszy na drugiej linii gaśniczej zatem wykonanie zadania powinno być szybsze.
Droga sprawa jak wspomniano wcześniej każdy dodatkowy metr węża to niepotrzebne straty czasu -stosujemy węże jak najkrótsze (regulaminowe
) ). Wszystko można sobie ładnie zaplanować - znamy przecież parametry placu bojowego. Bardzo ważne jest umiejscowienie rozdzielacz i z moich obserwacji wynika, iż ludzie w ferworze walki stawiają go za blisko motopompy - co skutkuje tym iż prądownik nie stoi przy linii prądownika a często ładnych parę metrów od tej linii co przy kiepskiej motopompie można zapomnieć o rewelacyjnych czasach ( cały czas mówię o wężach przygotowanych do zawodów patrz skróconych). Powyższy problem można pominąc - pamietając aby któryś z nie ćwiczących druhów stanął na wysokości sprawianego rozdzielacza. Daje to niesamowity komfort psychczny ( brak konieczności ogladania się co chwilę czy aby juz nie ciągnę motopompy za sobą
) oraz pewność że węże są wyprostowane (małe opory przepływu wody). Kolejna sprawa to dobranie druhów do drugiej roty - Ci musza być bardzo szybcy i dokładni. Oczywiśnie nasada wylotowa rozdzielacza 75 do czasu pojawienia się wody powinna być otwarta. Do tego jeszcze super mechanik - który obserwuje co się dzieje a nie wykonuje swoje czynności łopatologicznie.
Ale zanudziłem
)
Pozdrawiam