U mnie w lipcu ślub strażaka i strażaczki. Wyglądało to tak: prowadzenie orszaku GLBMem od młodego po młodą i do kościoła. Przed kościołem szpaler z toporkami. Jak młodzi przejdą to stuknięcie toporkami, za nimi. Pierwsza para szpaleru opuszcza toporku, a strażak z prawej strony z drugiej pary z toporkami klepie toporkiem na szczęście pannę młodą w tyłek
(delikatnie oczywiście i broń Boże ostrzem
) potem prowadzenie pary młodej do domu weselnego, a że jest koło remizy to w bramie stał GCBA obok niego 4 pachołki. Pan młody miał sobie rozwinąć linię i przewrócić pachołki - ale żeby mu łatwo nie szło, dwa pachołki były nałożone na wbity kołek
Nie podpalaliśmy niczego, bo było ryzyko że młody potem będzie pachniał całe weselicho "eau de pożar".